Zieloną Górę zweryfikuje boisko - rozmowa z Tomaszem Śniegiem, rozgrywającym Energi Czarnych Słupsk

- Myślę, że postawimy na silną obronę i dużą intensywność gry - mówi Tomasz Śnieg, który od nowego sezonu będzie występował w Enerdze Czarnych Słupsk.

Michał Żurawski: Dlaczego twoim zdaniem Słupsk był najlepszym miejscem do kontynuowania koszykarskiej kariery?

Tomasz Śnieg: Dosyć szybko rozpocząłem rozmowy z zespołem ze Słupska i równie szybko się dogadaliśmy. Czarni rok po roku zawsze walczą o czołowe lokaty w lidze, co także przekonało mnie, że to odpowiednie miejsce do kontynuowania kariery. Nie można zapomnieć także o osobie trener Andreja Urlepa, przy którym mam nadzieję naprawdę się rozwinąć.

W ostatnim sezonie grałeś w Asseco Prokomie Gdynia. Końcówka w waszym sezonie była co by nie mówić heroiczna, bo występowaliście w mocno okrojonym składzie. Uważasz, że ten okres pozwolił ci dojrzeć mentalnie?

- Ten sezon był szalony. Mieliśmy zupełnie inne cele, niż to się okazało na koniec. Mieliśmy przecież także powalczyć w Eurolidze, bo po to była szeroka kadra, jaką dysponowaliśmy. Ja sam na początku nie grałem zbyt dużo, ale potem zostałem wypożyczony do Startu Gdynia. Potem jednak pojawił się problemy organizacyjne, a ja wróciłem do Prokomu. Zostali jedynie polscy zawodnicy oraz Rasid Mahalbasić, a mimo to musieliśmy sobie jakoś radzić. Pokazaliśmy, co to znaczy charakter. Mimo wszystkich przeciwności losu, które się pojawiły, mimo wiatru w oczy, naprawdę pokazaliśmy się z dobrej strony. W play-offach z Anwilem powalczyliśmy, co prawda uważam, że mogliśmy się pokusić o chociaż jeszcze jedno zwycięstwo, ale wyszło jak wyszło. Końcówkę sezonu z pewnością trzeba zaliczyć na plus.

Co możesz powiedzieć o Jordanie Hullsie, z którym przyjdzie ci rywalizować na pozycji rozgrywającego?

- To chłopak o ogromnym potencjale, który skończył przecież bardzo renomowaną uczelnię. Dysponuje świetnym rzutem z dystansu oraz niesamowitą techniką. Na razie oceniam go indywidualnie, bo ciężko cokolwiek mówić, gdyż nie rozegraliśmy jeszcze żadnych spotkań sparingowych. Wtedy będę mógł go ocenić pod kątem zespołu, ale prywatnie to także bardzo sympatyczny zawodnik.

Jesteś kolejnym zawodnikiem z przeszłością w Polonii 2011 Warszawa. Dogadaliście się jakoś z chłopakami? Jest was przecież czterech, a i Piotrek Pamuła był swego czasu blisko.

- Fakt, Piotrek był blisko, a także chodziły gdzieniegdzie informacje, że Jarek Mokros może wylądować w Słupsku. Wtedy to musielibyśmy chyba zmienić nazwę z Energa Czarni Słupsk na Polonia 2011 Słupsk (śmiech). Nie dogadywaliśmy się, ale tak się złożyło, że wszyscy wylądowaliśmy w jednej drużynie. Cieszy mnie to, bo aklimatyzacja przebiegła fantastycznie, gdyż wszyscy się znaliśmy. Moim zdaniem atmosfera w zespole także będzie naszą dużą siłą w nadchodzącym sezonie. Nie dość, że jesteśmy w podobnym wieku, łącznie z obcokrajowcami to też właśnie polski trzon zna się od lat.

Tomasz Śnieg ma nadzieję, że Czarni znajdą się w pierwszej czwórce
Tomasz Śnieg ma nadzieję, że Czarni znajdą się w pierwszej czwórce

Uważasz, że masz jeszcze rezerwy, jeżeli chodzi o poziom twojej gry?

- Zdecydowanie tak. Dlatego tutaj pod ręką trenera Urlepa zamierzam ciężko pracować i wznieść się na wyższy poziom. Taki jest mój cel na ten sezon.

Na co twoim zdaniem będzie stać Czarnych w nadchodzącym sezonie?

- Mamy młody, charakterny zespół, któremu na pewno ambicji nie będzie można odmówić. Myślę, że postawimy na silną obronę i dużą intensywność gry. Trener ma do dyspozycji dziesięciu zawodników, którymi może rotować, a są przecież jeszcze młodzi Kacper, Wojtek i Szymon. To wszystko pozwala na częste zmiany. Po pierwszych sparingach będę mógł powiedzieć, na co nas stać, ale wiadomo, że wymagania w Słupsku zawsze są wysokie. Myślę, że minimum to jest pierwsza czwórka.

Skoro wspomniałeś o dużej rotacji, to na zakończenie nie mogę cię nie zapytać o Stelmet Zielona Góra. Wielkie pieniądze, wielkie nazwiska, wielkie aspiracje no i wielka także rotacja. Czy uważasz, że podjęcie z nimi walki w tym sezonie jest realne?

- Gdyby się nie wierzyło, że można ich pokonać, to trzeba by było zawiesić im złote medale już przed rozpoczęciem sezonu, ale tak na szczęście nie jest. W Zielonej Górze są wielkie nazwiska, a to wiąże się z ich sporym budżetem. Jednak zweryfikuje ich dopiero boisko. Często zespoły biedniejsze z teoretycznie słabszymi nazwiskami pokazywały, że mogą powalczyć z tymi teoretycznymi potentatami i bogaczami. Mam nadzieję, że podobnie będzie i w tym roku.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (2)
avatar
Tomyy
6.09.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Widzę, znów dziennikarze biją pianę pt. Stelmet, a później będzie, że Zielonogórzanie są temu winni... rozmowa o Czarnych i pytanie... nie mogę nie zapytać o Stelmet? A po co?