Rybniczanki do Polkowic przyjechały w roli faworyta. Przemawiał za tym fakt, że w dotychczasowych trzech meczach podopieczne Mirosława Orczyka odniosły trzy wygrane, dzięki czemu usadowiły się na fotelu lidera. Dodatkowo w Polkowicach wspólnie ze swoją nową drużyną pojawiła się Jia Perkins.
- Przyjazd Perkins z pewnością będzie dla nas dużym wzmocnieniem. Jia ma za sobą najlepszy sezon w karierze na parkietach WNBA. Liczymy na to, że swoją dyspozycję zza oceanu utrzyma reprezentując naszą drużyną - mówił przed meczem trener Orczyk.
UTEX ROW zagrał jednak dramatycznie słabo i nawet amerykańska gwiazda nie pomogła. Pomimo wielkiej ambicji i ochoty do gry Perkins, rybniczanki nie były w stanie nawiązać walki z CCC. Sama Perkins również miała problemy ze skutecznością, jednak na tle całej drużyny wypadła bardzo przyzwoicie.
- Jia jest z nami dopiero od poniedziałku, a jej bagaże dotarły do Rybnika dopiero we wtorek. Musimy ją wkomponować w nasz zespół. Dzisiaj było już widać u niej olbrzymi potencjał i w kolejnych spotkaniach myślę będzie zdecydowanie lepiej - mówił Orczyk.
Przyczyn porażki trener szukał w dziecinnych błędach swoich podopiecznych, słabej grze w defensywie oraz braku zaangażowania w walce na tablicach. - Popełniliśmy z 50 dziecinnych błędów, które dzieci mogą popełniać! Przegraliśmy zbiórkę w stosunku dramatycznym. Nastawialiśmy się, już przed meczem mówiliśmy, że zespół z Polkowic ma hak do zbiórki i to przegraliśmy, a rywalki mogły ponawiać swoje akcje. Grali też na swojej sali i muszą trafić. Broniliśmy tragicznie, a nasza ofensywa legła w gruzach, bo centry nie były dzisiaj w stanie wrzucić piłki do kosza, a zespół z Polkowic bronił bardzo agresywnie, twardo i myślę, że takie są przyczyny tej porażki - komentował szkoleniowiec ROW-u.
Rybniczanki nie dość, że przegrały pierwsze spotkanie, to jeszcze w końcówce spotkania mogły stracić LaTangelę Atkinson. Amerykańska skrzydłowa podczas jednego ze swoich dynamicznych wejść zderzyła się z rywalką na pełnej szybkości i upadła na parkiet. Potrzebna była pomoc medyczna, a zawodniczka została zniesiona z parkietu. Po chwili pojawiła się na nim ponownie, jednak pobyt ten nie trwał zbyt długo.
- Po zderzeniu upadłam na parkiet i przed oczami zrobiło mi się ciemno. Piekielnie mocno dostałam w głowę i nie wiedziałam co się stało. Po chwili jednak obraz wrócił mi przed oczy - mówiła po meczu Atkinson. - Teraz jednak dalej odczuwam silny ból w głowie. Mam nadzieję, że to nie jest żaden poważniejszy uraz, a jutro będzie już wszystko ok.
Spotkaniem w Polkowicach rybniczanki rozpoczęły serię pięciu bardzo trudnych spotkań. W najbliższą sobotę UTEX ROW zmierzy się w Gdyni z tamtejszym Lotosem PKO BP, a w środę w Krakowie z tamtejszą Wisłą Can Pack.
- Wiemy doskonale, że kolejne mecze będą bardzo trudne. Musimy się zmobilizować i szybko zapomnieć o tym spotkaniu. Mam nadzieję, że w kolejnym meczu zagramy zdecydowanie lepiej, a ja będę mogła w pełni wspomóc koleżanki na parkiecie - zakończyła Atkinson.
Najlepiej występ rybniczanek w Polkowicach podsumowała Elżbieta Międzik. Załamana reprezentantka Polski stwierdziła krótko: Po takich spotkaniach odechciewa się wszystkiego...