Jakby mi ktoś powiedział dwa lata temu, że... - rozmowa z Michałem Chylińskim, zawodnikiem PGE Turowa Zgorzelec

- Byliśmy trochę przewidywalni, nieco za dużo piłek dawaliśmy pod kosz i reszta chłopaków stała i się patrzyła na to, co zrobi Maciej bądź Marcin - mówi Michał Chyliński.

W tym artykule dowiesz się o:

Karol Wasiek: Ty to chyba musisz podwójnie rozczarowany tymi mistrzostwami...

Michał Chyliński: Jeśli mnie pytasz, czy wskaże winnego tej porażki to na pewno tego nie zrobię, bo wszyscy jesteśmy winni i na każdym z nas spoczywa wina. Jeśli mnie pytasz, czy jestem wkurzony, że tak mało grałem to na pewno chciałbym częściej pojawiać się na parkiecie, ale to jest decyzja trenera. Chciałem bardziej pomóc drużynie, ale to tylko może mnie zmotywować do cięższej pracy i do tego żeby w przyszłości w tej kadrze zaistnieć w większej roli. Z drugiej jednak strony jakby mi ktoś powiedział dwa lata temu, że będę grał w kadrze i załapię się do dwunastki na pewno wziąłbym to w ciemno. Bo jeszcze dwa lata temu miałem nie grać w koszykówkę, więc jest to mój jakiś osobisty sukces. Chcę jednak w przyszłości odgrywać większa rolę w kadrze.

W sparingach grywałeś dosyć sporo, a tymczasem na EuroBaskecie podczas pięciu meczów zagrałeś jedynie przez 10 minut. Chyba nie tak to miało wyglądać.

- Spodziewałem się, że będę grał więcej i byłem oczywiście na to przygotowany, ale to są decyzje trenera. Ja je szanuję i nie mam pretensji. To dlaczego nie grałem to musisz już spytać trenera. Na pewno jednak żałuję, że ten EuroBasket tak się właśnie potoczył.

Trener tłumaczył to jakoś tobie, dlaczego nie wystawia cię na parkiet?

- EuroBasket jest taką imprezą, która wyzwala presję na zawodnikach, jak i trenerach, że nie było potrzeby rozmowy ze mną. Jestem profesjonalistą i ja takie decyzje rozumiem i szanuję. Nie można grać całą dwunastką podczas spotkania i taka jest prawda. Padło na mnie i z tego powodu na pewno nie jestem zadowolony. Nie chcę jednak tego rozpamiętywać, ponieważ to jest sport i czasami tak bywa.

Czyli przyjazdu na reprezentację nie uważasz za stracony czas?

- Oczywiście, że nie. To okres przygotowawczy z kadrą przepracowałem naprawdę nieźle. Na pewno będę potrzebował trochę czasu, żeby ponownie wejść w ten rytm, ale nie uważam, żeby to był stracony czas.

Co według ciebie zawiodło w naszej grze podczas tego EuroBasketu?

- Wszystko po trochu zawiodło. Nie można wskazać jednego zawodnika, czy trenera. Po części wszyscy jesteśmy winni. Nie da się ukryć, że bardzo nas podłamała porażka z Czechami. Ten mecz bardzo nas przybił. Mieliśmy go prawie wygrany, ale w końcówce popełniliśmy błąd, który wykorzystali Czesi. Trochę szczęścia na pewno nam zabrakło.

Czy problemem nie było wasze słabe przygotowanie fizyczne do tego turnieju?

- Nie. Trener Cole Hairston wykonał świetną pracę, dawno nie było takiego szkoleniowca w kadrze. Obciążenia były bardzo dobrze dobierane. Wszystko było robione z głową, więc tutaj na pewno nie doszukiwałbym się problemu.

Nie było problemem to, że przed mistrzostwami mówiło się tylko o duecie Gortat-Lampe, a o reszcie się kompletnie zapominało? Nie wkurzało to was?

- Nie, bo każdy zdawał sobie sprawę, że to są nasi najlepsi zawodnicy. Od początku było wiadomo, że taka będzie nasza taktyka. Nie do końca to chyba jednak zafunkcjonowało...

Michał Chyliński EuroBasketu nie zaliczy do udanych
Michał Chyliński EuroBasketu nie zaliczy do udanych

Może po prostu byliśmy po prostu przewidywalni dla innych zespołów?

- Możliwe, że tak było. Byliśmy trochę przewidywalni, nieco za dużo piłek dawaliśmy pod kosz i reszta chłopaków stała i się patrzyła na to, co zrobi Maciej bądź Marcin. Tak jednak też graliśmy w okresie przygotowawczym i to wychodziło, więc nie było sensu zmieniać tej taktyki. To byłoby bez sensu. Po prostu nam nie wyszedł ten turniej, trzeba to sobie powiedzieć szczerze. Koszykówka nie jest taką skomplikowaną grą, jak się niektórym wydaje, po prostu nie zafunkcjonowały pewne elementy.

Może balon był nieco za mocno napompowany?

- Powiem ci tak: to byłoby głupie, gdybyśmy mówili, że jedziemy na EuroBasket wygrać dwa mecze i raczej nie wyjdziemy z grupy. Wszyscy by nam wówczas zarzucali, że po co oni tam jadą, skoro nie wierzą w siebie.

Kadra w tym składzie personalnym ma przyszłość?

- Myślę, że tak. Na pewno zostaną wyciągnięte wnioski i w przyszłości będzie to wyglądało lepiej. Byliśmy w tym składzie tylko przez sześć tygodni i to nie jest jakiś długi okres czasu. Ten skład ma dużą przyszłość, nie ma co wieszać "psów" na tej kadrze, trzeba patrzeć z optymizmem w przyszłość.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: