Wszystko zaczęło się zgodnie z planem liderek ekstraklasy. Pierwsze minuty to znaczna przewaga podopiecznych Dariusza Maciejewskiego, totalna bezradność zawodniczek MUKS-u w ataku i po chwili na tablicy widniał wynik 2:6. Ale to gospodynie wykazały się sercem do walki i ciągle szukały sposobu na sforsowanie szczelnej obrony przeciwniczek. Te poszukiwania przyniosły w końcu efekt. Poznanianki często wchodziły pod kosz i udawało im się wymuszać faule (w pierwszej kwarcie Gorzów popełnił ich osiem, przy zaledwie dwóch po stronie Poznania), a rzuty wolne zamieniały na punkty. Zaskoczone gorzowianki właściwie stanęły i pozwoliły gospodyniom na spokojne odrobienie strat, a w konsekwencji wygranie otwierającej spotkanie kwarty. W pierwszej odsłonie kontuzji doznała rozgrywająca AZS-u Samantha Richards, tak więc zapowiadany przed spotkaniem jej pojedynek z Jennifer Rushing musi pozostać nierozstrzygnięty przynajmniej do rundy rewanżowej. Z korzyścią dla Rushing zresztą, bo rozgrywająca MUKS-u sobotniego spotkania nie może zaliczyć do najbardziej udanych.
Dobry nastrój kibiców MUKS-u nie trwał zbyt długo. Na drugą kwartę wyszedł jakby zupełnie inny zespół i tak zaczęła się katastrofa. Ta część meczu zdecydowała o jego końcowym wyniku, co zresztą podkreślały po meczu zawodniczki z Gorzowa. Po jej rozpoczęciu zdobyły dwanaście punktów, podczas gdy na tablicy wynik po stronie gospodyń nie zmienił się. W całej kwarcie koszykarki prowadzone przez Iwonę Jabłońską zdobyły zaledwie jedynaście punktów, tracąc ich aż trzydzieści dwa. Tak więc pierwszą połowę AZS skończył z przewagą, która pozwalała spokojnie myśleć o pozostających do rozegrania dwudziestu minutach.
I tak właśnie potoczył się mecz - spokój Gorzowa, kontrolujacęgo grę i zwiększającego przewagę. Bezradność MUKS-u, który na końcu pokazał jednak tę cechę charakteru, z której słynął już w poprzednim sezonie, a mianowicie waleczność. Tego młodemu poznańskiemu zespołowi nie można odmówić. Szaleńcza pogoń w ostatniej kwarcie pozwoliła zmniejszyć rozmiary porażki, ale ani przez moment zwycięstwo przyjezdnych tak naprawdę nie było zagrożone.
Trudno było spodziewać się wygranej MUKS-u, ale kibiców tej drużyny musi niepokoić przede wszystkim poziom, jaki prezentowała podczas długich fragmentów spotkania. Kibice AZS-u patrząc na to, co wyrabiają poznanianki, pytali jak to możliwe, że Lotos miał tak duże problemy z tym zespołem. Huśtawkę formy wytłumaczyć można dwoma czynnikami. Po pierwsze przebudową zespołu, a po drugie jego młodością. W MUKS-ie graja zawodniczki nastoletnie, które w innych zespołach nie mogłyby nawet marzyć o grze w ekstraklasie. I, jak po meczu stwierdziła trener Jabłońska, zasługują swą postawą na to, aby nadal je na tym poziomie rozgrywek ogrywać.
Na miano MVP spotkania niewątpliwie bezapelacyjnie zasłużyła Sissoko, choć w poznańskim zespole bardzo dobre spotkanie rozegrała także jego kapitan Aleksandra Semmler, a na wyróżnienie po raz kolejny zapracowała młodziutka, ale utalentowana Ramona Casimiro. W zespole z Gorzowa wyróżniły się Katarina Zohnova, Katarzyna Czubak i Anna Breitreiner, natomiast rozczarowała najwyższa na boisku Lindsay Taylor.
MUKS Poznań - KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski 76:83 (15:10, 11:32, 20:23, 30:18)
MUKS: Djenebou Sissoko 25, Aleksandra Semmler 21, Jennifer Rushing 9, Keila Beachem 6, Marta Mistygacz 6, Barbara Skowronek 4, Ramona Casimiro 3, Paulina Nowicka 2, Adrianna Najtkowska 0, Dorota Mistygacz 0, Paulina Miszczuk 0.
KSSSE AZS PWSZ: Anna Breitreiner 21, Katarina Zohnova 20, Katarzyna Czubak 9, Justyna Żurowska 8, Lindsay Taylor 8, Shala Keneise Crawford 5, Samantha Jane Richards 4, Agnieszka Kaczmarczyk 4, Aleksandra Pietraszek 2, Joanna Zalesiak 2, Agata Chaliburda 0.