Copeland jak Logan (relacja)

Aż 28 punktów zapisał na swoim koncie Donald Copeland, który w sobotni wieczór był nie do zatrzymania przez swoich obrońców. Amerykanin był najlepszym strzelcem w wygranym przez PGE Turów spotkaniu z Bankiem BPS Basketem 92:71.

Gracze Banku BPS Basketu od samego początku nie chcieli być chłopcem do bicia i już od pierwszych minut podstawili bardzo mocne warunki gospodarzom. Goście po punktach, po bardzo ładnej akcji, Vladimira Ticy i trójce Chrisa Garnera prowadzili 5:0, ale sprawy w swoje ręce natychmiast wzięli John Turek i Chris Daniels, którzy zupełnie zdominowali strefę podkoszową. Daniels przechwytywał piłki pod własnym koszem, a Turek (10 punktów i 6 zbiórek, z czego 5 w ataku, w dziesięć minut) nie tylko wykańczał akcje, ale także zbierał i efektownie dobijał. Pod koniec tej odsłony meczu na boisku pojawił się Donald Copeland, który najpierw trafił za trzy, a po chwili został sfaulowany pod koszem i wykorzystał wszystkie rzuty wolne ustając stan meczu na 25:16.

Copeland pozostał na placu gry i rozstrzelał się w drugiej kwarcie. Chociaż najpierw za trzy trafił Robert Witka, to jednak Amerykanin co chwilę powiększał przewagę PGE Turowa raz za razem trafiając do kosza rywali. Ubiegłoroczny lider Polpharmy bezbłędnie wykorzystywał pozostawione mu wolne pole i - grając na stuprocentowej skuteczności - szybko zapisał na swoim koncie 18 punktów, dzięki czemu gospodarze do przerwy prowadzili różnicą piętnastu punktów (53:38). Z bardzo dobrej strony w tej części gry pokazał się Bartosz Bochno, który po dwóch szybkich faulach i reprymendzie od Saso Filipovskiego trafił za trzy, a także zdecydował się na odważną indywidualną akcję, co zakończyło się punktami.

- Cieszy mnie, że w obronie gramy coraz lepiej i z czasem lepiej będzie także z rzutami z dystansu. Był to dobry mecz dla nas, ponieważ znowu graliśmy przeciwko strefie, która tak dużo problemów sprawiła nam w Poznaniu - komentował spotkanie Saso Filipovski, trener PGE Turowa, który dodał jednak, iż kilka elementów gry wicemistrzów Polski wymaga jeszcze poprawy.

W drugiej połowie Turów jedynie powiększał przewagę i całkowicie kontrolował przebieg wydarzeń na parkiecie. Wicemistrzowie Polski szybko po akcji 2+1 Copelanda, który jednak w tej części pomylił się po raz pierwszy z gry, wyszli na prowadzenie 65:45, ale po chwili zupełnie zatrzymali się w ataku i stracili pięć punktów z rzędu. Dopiero celne trójki w wykonaniu Alexa Harrisa i Donalda Copelanda pozwoliły gospodarzom wrócić na właściwy tor gry i zwiększyć prowadzenie do dwudziestu punktów.

Koszykarze Basketu nie byli w stanie zniwelować strat nawet w ostatnich minutach meczu, a uniemożliwiała im to doskonała obrona Turowa. Ta odsłona nie była aż tak efektywna, jak poprzednie, ale taka być nie musiała, bowiem już po trzydziestu minutach znany był zwycięzca. Festiwal bloków i efektowny wsad zaserwował kibicom Darian Townes, ale końcówka należała jednak do Dariusza Puncewicza, który zdobył sześć punktów z rzędu. Wynik na 92:71 celnymi rzutami wolnymi ustalił Iwo Kitzinger.

W meczowej dwunastce w zespole PGE Turowa zabrakło przeziębionego Damira Miljkovicia, którego zastąpił Gorjan Radonjic. Dla Serba z francuskim paszportem był to pierwszy mecz w polskiej lidze, bowiem w dwóch poprzednich kolejkach nie znajdywał miejsca w składzie. Radonjic zdobył 5 punktów, ale jego skuteczność z dystansu nie była imponująca. Prawdziwy popis strzeleckich umiejętności sobotniego wieczoru dał natomiast Donald Copeland, który zdobył 28 punktów, pudłując zaledwie trzy razy, do których dołożył także 4 zbiórki i tyle samo asyst.

- Gratuluję gospodarzom zwycięstwa, które nie podlegało dyskusji w żadnym momencie. Staraliśmy się, jak tylko mogliśmy, aby tę wygraną utrudnić i nie mogę powiedzieć, że z gry mojego zespołu nie jestem niezadowolony, bowiem wcale aż tak źle nie było, jeżeli spojrzymy na cele obu drużyn - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Adam Prabucki. - Cały czas mamy problem pod koszem, przez co w trzecim meczu z rzędu przegrywamy walkę na tablicach, a to powoduje mniejszą ilość naszych rzutów - zakończył szkoleniowiec Basketu. Do Kwidzyna w najbliższym czasie ma dołączyć dwóch graczy, którzy na co dzień występują na pozycji środkowego.

PGE Turów Zgorzelec - Bank BPS Basket Kwidzyn 92:71 (25:16, 28:22, 24:19, 15:14)

PGE Turów: Copeland 28 (4), Turek 12, Townes 10, Daniels 7, Roszyk 7 (1), Bailey 5 (1), Bochno 5 (1), Harris 5 (1), Kitzinger 5, Radonjic 5 (1), Witka 3 (1) i Strzelecki 0.

Bank BPS Basket: Tica 16 (1), Garner 13 (2), Kuebler 10 (2), Puncewicz 10 (1), Lubeck 7, Davis 6, Kowalewski 4, Malczyk 3 (1), Dąbrowski 2 i Mielnik 0.

Źródło artykułu: