Pierwsza informacja sprzed kilku dni była lakoniczna - Gani Lawal, były środkowy Zastalu Zielona Góra, zakończył swoją przygodę z łotewskim VEF Ryga, z którym związał się umową kilka tygodni temu.
Obecnie znanych jest jednak więcej szczegółów tej sprawy. Wszystko zaczęło się od tego, że włodarze stołecznego klubu, choć nie byli zadowoleni z postawy Nigeryjczyka, to jednak nie podjęli decyzji o zerwaniu kontraktu. Przekazali jednak swoje stanowisko zawodnikowi.
- Powiedzieliśmy mu, że nie jesteśmy zadowoleni z tego, jak prezentuje się na treningach oraz w meczach sparingowych i rozważamy rozstanie. Ostatecznie jednak żadna decyzja z naszej strony nie zapadła - tłumaczy trener VEF, Ramunas Butautas, dodając. - Kiedy jednak Gani usłyszał, że nie jestem usatysfakcjonowany jego grą, sam zdecydował się opuścić nasz zespół w przededniu ważnego spotkania w eliminacjach do Euroligi.
Lawal, na wieść o możliwym rozwiązaniu mowy, sam zadecydował o swojej przyszłości i... opuścił Rygę. We wspomnianym meczu z Lietuvosem Rytas Wilno oczywiście nie wystąpił.
- Teraz rzeczywiście jesteśmy w trakcie przedterminowego zakończenia umowy, ale teraz już nie z naszej winy - dodaje Butautas.
W sezonie 2011/2012, Lawal rozegrał 13 meczów dla Zastalu Zielona Góra, uzyskując średnio 14,7 punktu i 10,2 zbiórki.