Polpharmy problem z rozgrywającymi

Wydawało się, że Deonta Vaughn będzie pierwszym rozgrywającym Polpharmy, ale zdecydował się na grę na Węgrzech. Klub cały czas poszukuje playmakera, który będzie w stanie poprowadzić grę.

Na tę chwilę Mindaugas Budzinauskas dysponuje jednym nominalnym rozgrywającym. Jest to Litwin - Ovidijus Varanauskas, który w sparingach prezentował się z naprawdę dobrej strony. Wydawało się, że będzie uzupełnieniem... Deonta Vaughna, który miał być pierwszym playmakerem "Kociewskich Diabłów". Jednak w dość dziwnych okolicznościach opuścił drużynę i przeniósł się na Węgry. Tam będzie kontynuował swoją zawodową karierę. Kibice ze Starogardu Gdańskiego mogą żałować wyjazdu Amerykanina, ponieważ on w sparingach był pierwszą opcją w ekipie Budzinauskasa.

Po tym jak Amerykanin opuścił drużynę, działacze klubu szybko zaczęli się oglądać za nowymi zawodnikami. Na testy przyjechał Zamal Nixon, który ostatni sezon spędził na zapleczu ligi niemieckiej. Notował tam bardzo dobre statystyki. W rozmowie z naszym portalem podkreślał, że przyjeżdża, żeby pokazać swoją wartość. - Nie ukrywam, że uwielbiam rywalizację, dlatego cieszę się, że działacze Polpharmy do mnie zadzwonili, bo w ostatnim czasie tego mi najbardziej brakowało. Teraz będę mógł pokazać na co mnie stać - podkreślał zawodnik. Po dwóch dniach stwierdził jednak, iż... Starogard Gdański jest za daleko dla jego rodziny i dlatego musi opuścić zespół. Jednak w kuluarach mówiło się, że zawodnik nie byłby wielkim wzmocnieniem Polpharmy.

Kolejnym graczem, który jest testowany obecnie to T.J. Bannister, który do Starogardu przyjechał na własny koszt. Zdążył już nawet zadebiutować w barwach Polpharmy. W meczu z AZS-em Koszalin uzyskał dwa oczka, z kolei w starciu przeciwko Kotwicy Kołobrzeg nie zdobył żadnych punktów. Po pierwszym spotkaniu nie był zadowolony ze swojego występu. - To był nasz pierwszy razem w takim zestawieniu i szczerze mówiąc to nie spodziewałem, że zagramy jakieś wielkie zawody. Widać było, że mamy problemy z komunikacją, ale generalnie jestem zdania, iż nasza gra nie wyglądała aż tak źle. Dla mnie był to pierwszy mecz w zespole i nie chciałem grać zbytnio samolubnie, ponieważ zraziłbym do siebie całą drużynę. Chciałem dzielić się piłką. Rozmawiałem po meczu z trenerem, który powiedział, że powinien być jeszcze bardziej agresywny. Wyjaśniłem mu także, dlaczego nie oddawałem tyle rzutów, a on to zrozumiał - stwierdził nowy rozgrywający, który ma czternaście dni na to, żeby przekonać do siebie trenera Budzinauskasa.

Amerykanin zaznaczył, że jest optymistą, co do jego przyszłości. - Wydaje mi się, że trenerom odpowiada styl, jaki prezentuje na boisku. Mam nadzieję, że zostanę tutaj - ocenił Bannister.

Komentarze (0)