Stefan Svitek: Była ostra walka

W minionej kolejce BLK krakowska Wisła pokonała na wyjeździe AZS PWSZ Gorzów, ale triumf przyszedł jej bardzo trudno. Właściwie do końca musiała się mieć na baczności, by zdobyć komplet punktów.

Adam Popek
Adam Popek

Jeszcze przed wyjazdem przedstawiciele klubu zgodnie twierdzili, że czeka ich ciężka przeprawa. Rywal co prawda podczas poprzedniej serii gier zanotował porażkę, ale ciekawie zbudowany skład i obecność m.in. eks reprezentantek Polski nie pozwalała go lekceważyć.

Biała Gwiazda na początku posiadała minimalną przewagę, więc teoretycznie wszystko szło po jej myśli. Punkty Katarzyny Krężel i Marty Jujki pozwoliły nieco odskoczyć. Jednak potem gospodynie odrobiły straty głównie za sprawą Andrei Riley. - Od pierwszych minut mieliśmy wysoko zawieszoną poprzeczkę. Ostro walczyliśmy o każdą piłkę czy pozycje rzutowe. Mentalnie przygotowaliśmy się na taki scenariusz - uważa trener Stefan Svitek i zaraz potem wytyka główne mankamenty. - Przeciwniczki zanotowały siedemnaście ofensywnych zbiórek co zredukowało nasze możliwości na przeprowadzenie szybkich ataków, a im umożliwiło ponawianie zagrań.

Kwestia zastawiania pod koszem szwankowała również przy okazji inauguracyjnego starcia z Widzewem, kiedy łodzianki mimo iż znacznie przegrały, zaskakująco dobrze grały pod nieswoją obręczą. - Musimy zwłaszcza wyeliminować… a właściwie to zacząć należycie wykonywać ten element - mówiła wówczas wspominana Krężel, notabene czołowa postać sobotniej konfrontacji.

Sytuacja zespołu spod Wawelu zrobiła się nieciekawa pomiędzy trzecią i czwartą "ćwiartką". Wtedy najpierw Taber Spani, a chwilę później Magdalena Losi postraszyły wicemistrzynie Polski, lecz te ostatecznie wyszły cało z opresji. Niebezpieczeństwo zażegnała Zane Tamane, odważnie biorąc na siebie ciężar odpowiedzialności. - Rzeczywiście znaleźliśmy się w złym położeniu, niemniej dziewczyny dały sobie radę. Nastąpiła mobilizacja, po czym znów prowadziliśmy. Wynik na szczęście pozostał korzystny - dopowiada słowacki coach.

Warto zaznaczyć, że następny pojedynek krakowianki stoczą już z udziałem wzmocnień zza Oceanu. Do stolicy Małopolski w niedzielę przyjechała Allie Quigley, a wkrótce zjawi się też Erin Phillips.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×