- Myślę, że mogę być zadowolony z tego, jak grałem w pre-season. Okres przygotowawczy a sezon to jednak dwie, kompletnie różne rzeczy i zdaję sobie sprawę z tego, że wszystko zaczyna się od nowa - mówi Dusan Katnić, lider włocławskiego Anwilu w meczach sparingowych.
Serbski playmaker notował w każdym pojedynku towarzyskim przed sezonem średnio 15,6 punktu, pokazując, że nie tylko będzie skutecznym rozgrywającym, ale również może pełnić rolę pierwszego strzelca zespołu. Począwszy jednak od soboty, a więc od pierwszego ligowego starcia ze Śląskiem Wrocław, Katnić, tak jak reszta drużyny, będzie startował od zera.
- Okres przed sezonem, a sezon to dwie różne historie. Każdy z koszykarzy odlicza już dni i godziny do startu rozgrywek, gdyż każdy jest trochę znużony ciągłymi treningami. Oczywiście, nie treningami samymi w sobie, ale tym, że nie ma tej adrenaliny, nie ma meczów o stawkę - dodaje Serb.
24-letni zawodnik to nowa twarz w Tauron Basket Lidze, więc przyznaje, że nie zna ani koszykarzy Śląska Wrocław, ani nawet trenera ekipy rywali, Milivoje Lazicia. - Niestety, nazwisk nie kojarzę. O trenerze Laziciu też niewiele mogę powiedzieć. Po prostu słyszałem kiedyś jego nazwisko i... na tym koniec. Skoro jednak znalazł pracę w odradzającym się Śląsku, to nie może to być słaby szkoleniowiec. O właśnie, akurat o historii pojedynków wrocławsko-włocławskich wiem wiele. Ludzie z klubu opowiadali mi, i innym obcokrajowcom, o tym - tłumaczy Katnić, który nie chce jednak podjąć się prognozowania wyniku sobotniego meczu.
- Wiadomo, chcemy zacząć ligę od wygranej, ale tego samego chce Śląsk. Pierwsza kolejka, każdych rozgrywek, jest jednak zwykle tak nieprzewidywalna, że nie ma szans by cokolwiek mądrego teraz powiedzieć. Widziałem wrocławian w akcji tylko raz, jak pojawili się u nas we Włocławku na turnieju, ale to za mało by ich ocenić. Zobaczymy w sobotę - kończy zawodnik.