Może dobrze, że PGE Turów tak mocno nas zlał? - rozmowa ze Zbigniewem Białkiem, graczem AZS-u Koszalin

- Nasza koszykówka nie jest poukładana i potrzebujemy więcej czasu, żeby zgrać - mówi Zbigniew Białek, gracz AZS-u Koszalin. Akademicy przegrali dwa pierwsze spotkania w lidze.

Karol Wasiek: Wasza gra w tych dwóch pierwszych meczach nie wyglądała najlepiej...

Zbigniew Białek: To prawda, że nie wygląda, ale zwróćmy uwagę na fakt, że jest nowa drużyna i akurat tak się stało, że na początku sezonu mierzymy się z bardzo silnymi rywalami. Nasza koszykówka nie jest poukładana i potrzebujemy więcej czasu, żeby zgrać. Mieliśmy w meczu z PGE Turowem tylko cztery asysty, a taki wynik w koszykówce zawodowej nie za dobrze świadczy o zespole.

Z czego to wynika, że zaprezentowaliście się tak blado na tle Asseco oraz PGE Turowa.

- Ciężko powiedzieć, bo nie ma co na gorąco tego komentować. To jest wina nas wszystkich - zawodników, trenerów. To jest sport zespołowy i każdy dokłada swoją cegiełkę do tego wyniku. Musimy się po prostu pozbierać. Nigdy nie jest tak, że drużyna przegrywa wszystkie mecze albo wygrywa wszystko. Musimy na nowo wejść na ten właściwy rytm. Nie możemy patrzeć w tył i załamywać się. Jak się załamiemy, to nic z tego nie będzie.

Ten kalendarz gier też wam zbytnio nie sprzyja...

- A może dobrze, że PGE Turów tak mocno nas zlał? Zobaczymy, jak zareagujemy w tym tygodniu na tę porażkę. Musimy się pozbierać i dokładnie przeanalizować naszą grę. Czeka nas dużo pracy, przed nami druga runda i wiele przed nami.

To starcie z Treflem dopiero za dziewięć dni. To chyba dla was dobrze?

- Mamy dużo czasu na to, żeby przeanalizować naszą grę i to musi przynieść jakiś dobry skutek, że w końcu wejdziemy na ten właściwy rytm.

Jak wygląda współpraca z graczami amerykańskimi?

- Nie chce za bardzo komentować ich gry, bo każdy tak naprawdę popełnia błędy i musi usiąść w domu i zastanowić się nad tym, co robi. Trzeba przyjść na kolejny trening z odpowiednią wiedzą na temat tego, co zrobiło się źle. Trzeba starać się coś zmienić. Na pewno musimy grać bardziej zespołowo, bo w koszykówce nie da wygrać się indywidualnie.

Szczególnie zawodzi LaceDarius Dunn, który miał być waszym liderem...

- Nie chcę się odnosić do jego gry, bo to nie ma zbytnio sensu. Mogę jedynie powiedzieć, że nie gramy swojej koszykówki, a kto jak zagrał to każdy doskonale wie. To nie czas, żeby kogoś krytykować, tylko czas, żeby zabrać się do pracy.

A jak w ogóle się czujesz w tej nowej rzeczywistości?

- Może nie wszyscy to wiedzą, ale ja urodziłem się właśnie tutaj - w Koszalinie. Czuję się dobrze w zespole, zawodników mamy naprawdę w porządku, ale brakuje tego zgrania.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (0)