Absolwent uczelni Wichita State w przedsezonowych spotkaniach słupskiego zespołu prezentował się różnie. Potrafił zdobyć 20 punktów przeciwko BK Pardubice, by kilka dni później zanotować jedynie 3 oczka w starciu z Cmokami Mińsk. To właśnie wahania formy sprawiają, że tak naprawdę wciąż nie wiadomo, czego możemy spodziewać się po mierzącym 213 cm wzrostu środkowym.
Amerykanin w wielu spotkaniach wyglądał dość nieporadnie. Miał problem z łapaniem piłki, a także notował niepotrzebne przewinienia. Na jego proste błędy bardzo mocno irytował się trener Andrej Urlep, który regularnie udzielał mu słownej reprymendy. Garrett Stutz bardzo mocno się denerwował, bo było widać, że chce tylko po prostu mu nie wychodzi. Zupełnie innego zawodnika zobaczyliśmy w miniona niedzielę podczas inauguracji Tauron Basket Ligi.
Center Energi Czarnych był wyróżniająca się postacią swojego zespołu, a jego pojedynki z Cezarym Trybańskim było ozdobą tego spotkania. - Odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo, a ja sam jestem zadowolony ze swojej postawy. Pokazałem, że mogę być ważną postacią w tej drużynie i mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będę to także udowadniał. W niedzielę za rywala miałem nie byle kogo, bo Cezarego Trybańskiego, a przecież nie przez przypadek gra się w NBA. Jestem optymistą przed kolejnymi spotkaniami - mówił po spotkaniu z Polpharmą rozradowany Stutz.
Amerykanin pokazał, że faktycznie może być silnym punktem drużyny. 23-latek udowodnił bardzo duży wachlarz ofensywnych zagrań trafiając rzuty hakiem, by chwilę później celnie przymierzyć z półdystansu. Również bardzo dobrze walczył na zbiórce, gdzie rywale mieli z nim spore problemy. 21 punktów i 11 zbiórek to bardzo dobre statystyki jak na pierwszy mecz o stawkę. Utrzymując taką dyspozycję w kolejnych spotkaniach Stutz może być wyróżniającym się środkowym Tauron Basket Ligi. Jednak na pytanie, na co naprawdę stać tego zawodnika poznamy odpowiedź dopiero po kilku kolejkach nowego sezonu.