Cezary Trybański: Tyle lat nie grałem w Polsce, to było wspaniałe przeżycie!

Polpharma Starogard uległa Rosie Radom 73:80. Cezary Trybański nie przestaje jednak dalej zaskakiwać. 18 punktów, 6 zbiórek oraz cztery bloki, w tym jeden niezwykle efektowny - to statystyki gracza.

Sprawiło to, że publiczność na Kociewiu od razu pokochała doświadczonego zawodnika, który powraca do naszego kraju po 11 latach. Niestety dla drużyny Mindaugasa Budzinauskasa była to już druga porażka w tym sezonie i świetna gra jednego koszykarza nie daje punktów ekipie Farmaceutów.

- Atmosfera jest super, kibice jak zawsze dali radę, tylko my po raz kolejny zawiedliśmy - martwi się Cezary Trybański. - Wiem, że się powtarzam, ale ja naprawdę bardzo chciałbym w końcu wygrać. To dla mnie wspaniałe przeżycie. Przecież tyle lat nie grałem we własnym kraju, a gdy fani skandują moje nazwisko jest to dla mnie naprawdę niesamowicie budujące i motywujące do lepszej gry - stwierdza.

Cezary Trybański stał się idolem starogardzkich fanów.
Cezary Trybański stał się idolem starogardzkich fanów.

Kociewskie Diabły w niedzielny wieczór nie rozegrały słabego pojedynku. Czego zabrakło jednak do tego, aby odnieść zwycięstwo w ważnym spotkaniu?

- Nie wiem czemu się tak dzieje, bo w meczach gramy w sumie zupełnie inaczej niż na treningu - zastanawia się pierwszy Polak w NBA. - Jesteśmy fajną drużyną, fajnie gramy, a gdy przychodzą spotkania to nie wiem, czy presja, czy to stremowało nas i nie udało się wygrać - dodaje.

Teraz przed starogardzką drużyną wyjazd do Wrocławia. Wydaje się, że biało-niebiescy są w stanie poszukać na Dolnym Śląsku pierwszych dwóch punktów, lecz na pewno nie będzie to łatwe. Jeśli do świetnie dysponowanego Trybańskiego dołączą inni zawodnicy, to o wynik fani mogą być spokojni.

- Kiedy grałem pierwszy mecz w Polsce to mówiłem, że jest ciężej niż w poprzedniej lidze, w której występowałem, jednak jakoś tej różnicy nie widzę. Wszędzie są goście, którzy się pod koszem wypychają, starają się, abym nie zdobył punktów, więc ciężko porównać - mówi 34-latek. - Po 2 porażkach na pewno presja się zbiera, lecz myślę, że jeśli przyjdzie jeden mecz, który wygramy, to się przełamiemy, ta bańka pęknie oraz w końcu otworzy się worek ze zwycięstwami i będziemy wygrywać - kończy.

Źródło artykułu: