Oba zespoły do tego spotkania podeszły niezwykle walecznie. Dla Akademiczek był to pierwszy pojedynek w pełnym składzie. - Nawet nie wiecie, jak wielką radość sprawił mi poniedziałkowy i wtorkowy trening, gdzie byliśmy wszyscy. Nastawienie psychiczne i moje samopoczucie przed tym meczem były bardzo dobre - przyznał po zakończeniu pojedynku trener Dariusz Maciejewski. Ani na sekundę z parkietu nie zeszły Elżbieta Mowlik i Leah Metcalf z Artego Bydgoszcz oraz Sharnee Zoll z KSSSE AZS PWSZ Gorzów. W przypadku przyjezdnych podyktowane to było brakiem Darii Mieloszyńskiej-Zwolak, a w drugiej części rywalizacji także Justyny Jeziornej, która nie była w pełni sił po tym, jak została uderzona w głowę podczas meczu w Krakowie.
Całe środowe starcie było niezwykle wyrównane. W pierwszej kwarcie bydgoszczanki tworzyły udane zasłony, dzięki czemu zdobywały punkty. Gorzowianki natomiast wykorzystywały przewagę wzrostu, gdzie królowała oczywiście Izabela Piekarska i to jej należą się największe brawa. Dwanaście zbiórek mówi samo za siebie, a do tego zdobyła jeszcze piętnaście punktów. Była niezwykle pewnym punktem swojej drużyny, która w jednym spotkaniu musiała sobie radzić bez "Kruszyny". Teraz po chorobie nie ma już śladu. Więcej zbiórek od niej miała tylko Jessica Lawson, bo aż 21. Ta zawodniczka swojemu zespołowi nie dała jednak tyle, co Piekarska AZS-owi.
W drugiej części spotkania z lepszej strony pokazała się ekipa gości. Wynik wciąż oscylował w granicach remisu. Końcówka pierwszej połowy to istny popis Akademiczek. Na 36:36 trafiła Taber Spani. Wtedy nieudanym atakiem odpowiedziało Artego, co wykorzystała Magdalena Losi. Chwilę później ta sama zawodniczka trafiła za trzy po tym, jak gorzowianki przejęły piłkę pod własnym koszem. Losi rzucała w biegu z dalszego dystansu, gdyż kończył się czas, a mimo to zmieniła wynik na 41:36.
Trzecia kwarta rozpoczęła się w wolniejszym tempie i znów odrobić straty chciały przyjezdne. Nieznacznie je tylko zmniejszyły i wtedy znów do ataku ruszyły gospodynie. "Trójki" Piekarskiej oraz Spani i AZS znów uciekł na osiem "oczek". Wtedy dobrą serię zaliczyły Cathrine Kraayeveld i Mowlik. W końcówce tej partii znać o sobie dali sędziowie, którzy przyznawali piłkę Bydgoszczy, mimo że faulowana była Nwagbo. To była jedna ze spornych sytuacji. Z pewnymi decyzjami arbitrów nie zgadzał się też szkoleniowiec Akademiczek i kibice, którzy dali upust swoim emocjom. Gospodarzom przez chwilę groził nawet walkower za wyzwiska w kierunku sędziów. Nie było jednak wśród nich przekleństw i ostatecznie całą sytuację uspokojono.
Ostatnie dziesięć minut to kolejne rzuty za trzy, ale ogólna skuteczność rzutów z gry już spadła, czego powodem było zmęczenie. Gorzowianki kontrolowały grę i dowiozły zwycięstwo.
Mecz z pewnością trzymał w napięciu i podobał się kibicom. Wynik cały czas oscylował w granicach remisu. Zespoły zaprezentowały świetną koszykówkę, pełną udanych rzutów z dystansu, ale też woli walki, która pozwoliła zawodniczkom grać niemal bez wytchnienia. Warto zaznaczyć, że gorzowianki miały aż 52 procent skuteczności w rzutach za trzy. Tą wygraną KSSSE AZS PWSZ przedłuża swoje szanse na wejście do czołowej "szóstki". To zadanie nie będzie łatwe, ale z pewnością będzie gwarancją niesamowitych emocji w kolejnych pojedynkach tej drużyny. Artego z kolei będzie jednym z zespołów, które swojej pozycji będzie bronić.
KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. - Artego Bydgoszcz 76:71 (19:19, 22:17, 16:15, 19:20)
AZS PWSZ: Spani 21 (5x3), Losi 16 (2), Piekarska 15 (3 i 12 zb.), Zoll 14 (1), Nwagbo 7, Dźwigalska 3 (1), Trębicka 0.
Artego: Metcalf 30 (4x3), Mowlik 13 (3), Lawson 10 (21 zb.), Jeziorna 10, Kraayeveld 8 (2), Pietrzak 0.