Żalgiris Kowno a sprawa zaległości finansowych

W środę media zagraniczne oraz polską prasę obiegła informacja, iż mistrz Litwy z poprzedniego sezonu - Żalgiris Kowno - znalazł się na skraju bankructwa, zaś zawodnicy przestali otrzymywać regularnie pensje. Sprawa jednakże wygląda zupełnie inaczej ze strony samego klubu, który nie jest skory do stwierdzenia, iż poważne zaległości finansowe istnieją naprawdę.

W tym artykule dowiesz się o:

Kompletnie nie prawdziwą informacją jest fakt, iż klub stara się pozyskać sponora, który pokryłby domniemane długi. Także najdrożsi zawodnicy pokroju Lorena Woodsa czy Ratko Vardy nie zamierzają opuszczać stołecznego zespołu.

Całą sytuację komentuje, specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl, rzecznik klubu Almantas Kiveris. - Nic nie wiem na temat naszych jakichkolwiek długów. Faktem jest, iż mamy pewne problemy finansowe, lecz nie mają one charakteru zaległości, a jedynie jest to pewien brak płynności.

Rzecznik klubu wyjaśnia także pewne kruczki, o których do tej pory nie mówiono nic w mediach. - Cóż, sytuacja jest taka, że władze stołecznego miasta Kowno posiadają trzecią cześć udziałów klubu. Będąc także niejako sponsorem koszykarskiej sekcji, miasto zobowiązało się do przekazana określonej kwoty pieniężnej, która w znacznym stopniu miała wzmocnić nasz budżet - tłumaczy Kiveris. - Tym czasem, zupełnie bez podania przyczyny, ani bez żadnego uprzedzenia władze miejskie opóźniły dokonanie przelewu, zaznaczając przy tym, iż zostanie on zaksięgowany w jak najszybszym tempie. Tyle, że minęło już kilka dni, a stan konta klubu nie zmienia się. Podsumowując więc - klub nie ma żadnej dziury budżetowej, a jedynie krótkotrwały brak płynności, który, jak mamy nadzieję, szybko zostanie rozwiązany. - dodaje rzecznik.

Zapytany o to, czy możliwe jest niedofinansowanie klubu ze strony miasta, rzecznik Żalgirisu Kowno jednoznacznie zaprzecza. - To tylko kwestia przelewu, zaksięgowania danej kwoty. Decyzja już zapadła, więc te pieniądze muszą się pojawić na naszym koncie. Oczywiście, trwa to już dość długo i nadal nie wiemy, kiedy sprawa będzie pomyślnie zakończona, lecz pozostajemy dobrej myśli - kończy Almantas Kiveris.

Komentarze (0)