Cztery sezony spędził w Polsce Uros Mirković począwszy od rozgrywek 2009/2010. Najpierw dwa lata grał w Polpharmie Starogard Gdański (9,6 punktu i 4,8 zbiórki w drugim sezonie), zaś w lecie 2011 roku przeniósł się do Zastalu Zielona Góra, z którym wywalczył brązowy medal.
Dla zielonogórskiego zespołu notował przeciętnie 7,4 punktu oraz 5,3 zbiórki, lecz nie pomogło mu to pozostać w tym klubie. Ostatni sezon spędził w Polpharmie, gdzie był kluczowym graczem rotacji ze średnimi na poziomie 10,1 punktu i 5,2 zbiórki.
W obecnych rozgrywkach nie ma jednak nazwiska koszykarza w składzie żadnej polskiej drużyny. - Miałem nadzieję, że zostanę w Polsce, ale niestety nie udało mi się. Dlatego zdecydowałem się wrócić na Bałkany, bliżej domu - mówi Mirković, który sezon rozpoczął w barwach Slogi Kraljevo. Po czterech spotkaniach w roli lidera przeniósł się jednak do mistrza Bośni i Hercegowiny, Igokei Aleksandrovac.
- Wybrałem ten zespół, bo to mistrzowie swojego kraju. Nie ma co ukrywać również, że zaoferowali mi lepsze pieniądze niż Sloga, a także możliwość gry na wysokim poziomie. Rywalizujemy w bardzo mocnym Euro Pucharze, a także w Lidze Adriatyckiej. Tego bym nie miał, gdybym został w Polsce - dodaje Mirković.
Póki co, nowy zespół Serba przegrał wszystkie trzy mecze w Euro Pucharze, zaś w Lidze Adriatyckiej ma bilans 3-3.