Masiulis i Alijevas w Żalgirisie

Wobec niekorzystnej sytuacji kadrowej w klubie, działacze Żalgirisu Kowno postanowili zatrudnić dwóch zawodników, którzy mają wypełnić powstałe w zespole luki. Obaj koszykarze w przeszłości występowali na parkietach PLK. Tomas Masiulis grał przez pięć lat w Prokomie Treflu Sopot, podczas gdy Rolandas Alijevas spędził rok w warszawskiej SPEC Polonii.

Żalgiris Kowno zaczął sezon 2008/2009 bardzo słabo. Podopieczni Rimantasa Grigasa przegrali dwa z trzech meczów w rozgrywkach Ligi Bałtyckiej. Na domiar złego, zespół został przetrzebiony przez liczne kontuzje. Na chwilę obecną na liście zawodników narzekających na różne urazy są: skrzydłowy Paulius Jankunas oraz dwójka rozgrywających Willie Deane III i Mantas Kalnietis. Cała trójka będzie poza grą przez minimum trzy-cztery tygodnie, lecz dłuższa przerwa także nie jest wykluczona.

W tej sytuacji sternicy kowieńskiego klubu sprowadzili do stolicy Litwy dwóch krajowych graczy. Obydwaj są bardzo dobrze znani polskiej publiczności koszykarskiej. Tomas Masiulis to pięciokrotny złoty medalista z drużyną Prokomu Trefla Sopot, podczas gdy Rolandas Alijevas został odkryty dla polskiej koszykówki przez Wojciecha Kamińskiego i w sezonie 2006/2007 reprezentował SPEC Polonię Warszawa.

Tym samym obaj koszykarze po kilkuletniej przerwie wracają do klubu, w którym się wychowali. Mierzący 205 cm wzrostu, 33-letni Masiulis zaczął swoją karierę w kowieńskim zespole w sezonie 1995/1996. Rok później, zaledwie jako 21-latek, ten silny skrzydłowy znalazł się w podstawowym składzie Żalgirisu i swoją pozycję utrzymał przez następne kilka lat. Dopiero w sezonie 2001/2002 w marcu zawodnik przeniósł się do Włoch. W ekipie Montepaschi Siena zagrał tylko 17 spotkań, rzucając 6,6 punktu i zbierając 7 piłek na mecz.

Na Półwyspie Apenińskim Masiulis nie zagrzał jednak zbyt długo miejsca, gdyż do Polski ściągnął go Eugeniusz Kijewski. Trener Prokomu widział w Masiulisie koszykarza idealnego na pozycję numer cztery - przede wszystkim świetnego defensora, aczkolwiek posiadającego również umiejętności gry pod atakowanym koszem. Litwin odpłacił się notując przeciętnie 10,5 punktu oraz 7,2 zbiórki na mecz, choć jego zespół uległ w finale play-off Anwilowi Włocławek.

Pojedynczy srebrny medal nie wisiał zbyt długo na szyi koszykarza jako najcenniejsze trofeum. W ciągu następnych pięciu lat bowiem, Prokom Trefl pięciokrotnie uplasował się na pierwszej pozycji, zaś Masiulis był kluczowym zawodnikiem we wszystkich sezonach. Jego umiejętności doceniono szczególnie w sezonie 2005/2006, kiedy to wybrano Litwina najlepszym graczem finałów, bo choć w ofensywie ustępował innym koszykarzom, defensywę zdominował całkowicie.

Zadaniem Masiulisa w Żalgirisie będzie zastąpienie Jankunasa. Cel cokolwiek trudny do zrealizowania, gdyż mierzący 203 cm silny skrzydłowy przed kontuzją był podstawową opcją na tej pozycji w taktyce trenera Grigasa. Warto dodać, iż były gracz Prokomu spotka w Kownie swojego przyjaciela z gry w Sopocie - Dariusa Maskoliunasa, który pełni funkcję asystenta.

Aż takich sukcesów na swoim koncie nie ma drugi z nowych nabytków - Alivejas. Wysoki, bo mierzący 192 cm, rozgrywający swoją karierę zaczął w sezonie 2002/2003, więc z Masiulisem nigdy nie mógł się spotkać.

Koszykarz bardzo szybko został dostrzeżony przez zagraniczne zespoły oraz okrzyknięty mianem wielkiego talentu. Tym samym, jeszcze przed sezonem 2003/2004, czyli drugim w profesjonalnej karierze, po Alijevasa sięgnął wielokrotny mistrz Francji - ASVEL Villeurbanne. W tym zespole Litwinowi jednakże nigdy nie było dane pokazać pełni swoich umiejętności, dlatego już w następnym sezonie zawodnik wybrał szwajcarski BC Boncourt. W tej dość egzotycznej koszykarsko lidze spędził całe dwa lata, notując bardzo dobre średnie - około 15 punktów oraz 8 zbiórek i 4 asyst w każdym meczu. Warto wspomnieć, iż Alijevas przyjął również obywatelstwo szwajcarskie.

Po skończonym sezonie 2005/2006, zawodnika na campie w Treviso wypatrzył szkoleniowiec Polonii, Wojciech Kamiński. Po sprawnych negocjacjach, 21-letni wówczas Litwin parafował umowę ze stołecznym klubem i przez cały sezon bardzo dobrze wywiązywał się roli pierwszego prowadzącego grę. Notował przeciętnie 11,8 punktu, 4,5 zbiórki i 4,2 asysty na mecz. Miniony sezon koszykarz o dwóch paszportach bronił barw rosyjskiej CSK VVS Samara, lecz spisywał się dużo gorzej.

Komentarze (0)