NBA: 8-0 - Pacers nie przestają wygrywać!

[tag=805]Indiana Pacers[/tag] nie przestaje wygrywać. Najlepsza drużyna początku sezonu w NBA ma już bilans 8-0, po tym jak w poniedziałek pokonała Memphis Grizzlies 95:79. Drobnego urazu nabawił się [tag=2965]Derrick Rose[/tag].

Od 2000 roku tylko siedmiu zespołom udała się taka sztuka. Start 8-0 jest również 18. w historii NBA. Indiana Pacers wygrywa wszystko i robi to w znakomitym stylu. W poniedziałek przekonali się o tym koszykarze Memphis Grizzlies, którzy przegrali 79:95.

- To był bodajże nasz najbardziej kompletny mecz, ale przed nami wciąż dużo pracy - tonował nastroje Frank Vogel, trener Pacers. Wśród jego podopiecznych niesamowite spotkanie rozegrał Lance Stephenson, który zgromadził 13 punktów, 12 asyst i 11 zbiórek, notując pierwsze w karierze triple-double.

Paul George dorzucił 23 oczka, jednak Pacers zawdzięczają zwycięstwo przede wszystkim defensywie i wygranej walki na tablicach. Niedźwiadki zdobyły tylko 79 punktów - prawie 20 mniej od ich tegorocznej średniej. Grizzlies mieli też aż 13 zbiórek mniej od rywala (32:45).

- Nie przywiązujmy wagi do startu 8-0. Cieszymy się z tego, ale musimy nasz wysiłek koncentrować na kolejnych meczach. Każdy musi pomagać i wykonywać swoją pracę - powiedział George.

***

Derrick Rose przez długie miesiące był wyłączony z gry z powodu kontuzji, więc każdy kolejny uraz będzie ciosem dla fanów Bulls. Lider Chicago nadciągnął ścięgno podkolanowe, które uniemożliwiło mu dokończenie wygranego 96:81 spotkania przeciwko Cleveland Cavaliers.

- To tylko lekkie nadciągnięcie, nic poważnego. Mam nadzieję, że za kilka dni będzie już wszystko dobrze - uspokajał po meczu Rose, który zdobył 16 punktów dla Byków.

Bulls wygrali trzeci kolejny mecz we własnej hali, a oprócz Rose'a 17 punktów dorzucił Carlos Boozer a 16 miał również Mike Dunleavy. Kawalerzyści popełnili aż 20 strat i przegrali ostatnią kwartę 21:31. Ich bilans w spotkaniach wyjazdowych to 0-5.

***

Aż dwie dogrywki były potrzebne do rozstrzygnięcia meczu w Houston, gdzie Rakiety ostatecznie pokonały Toronto Raptors 110:104. Bohaterem okazał się Jeremy Lin, który wchodząc z ławki zdobył 31 punktów. Lin miał 10/17 z gry oraz 8/9 z linii rzutów wolnych.

26 punktów i 10 asyst zapisał na swoim koncie James Harden, z kolei Dwight Howard zanotował kolejne potężne double-double - 18 punktów i 24 zbiórki.

- Przegraliśmy dwa mecze z rzędu u siebie, więc nie mogliśmy sobie pozwolić na trzecią porażkę. Jesteśmy zbyt dobrym zespołem, żeby przegrywać tyle spotkań z rzędu u siebie - przyznał Harden.

29 punktów i 10 zbiórek dla pokonanych wywalczył Rudy Gay.

Wyniki:

Charlotte Bobcats - Atlanta Hawks 94:103
(McRoberts 19, Kidd-Gilchrist 16, Walker 12 - Horford 24, Martin 16, Teague 14)

Indiana Pacers - Memphis Grizzlies 95:79
(George 23, Stephenson 13, Hill 13 - Gasol 15, Randolph 12, Conley 11)

Philadelphia 76ers - San Antonio Spurs 85:109
(Turner 20, Hawes 17, Wroten 13 - Green 18, Parker 14, Leonard 13)

Boston Celtics - Orlando Magic 120:105
(Bradley 24, Green 16, Olynyk 16 - Afflalo 18, Oladipo 17, Vucevic 15)
 
Chicago Bulls - Cleveland Cavaliers 96:81
(Boozer 17, Rose 16, Dunleavy 15 - Irving 16, Thompson 14, Waiters 13)

Houston Rockets - Toronto Raptors 110:104 po 2 dogr.
(Lin 31, Harden 26, Howard 18 - Gay 29, DeRozan 22, Lowry 16)

Utah Jazz - Denver Nuggets 81:100
(Hayward 22, Favors 21, Kanter 12 - Lawson 17, Faried 15, Miller 15)

Portland Trail Blazers - Detroit Pistons 109:103
(Lillard 25, Aldridge 18, Williams 17 - Jennings 28, Monroe 19, Drummond 16)

Los Angeles Clippers - Minnesota Timberwolves 109:107
(Griffin 25, Paul 21, Crawford 18 - Martin 30, Pekovic 25, Love 23)

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: