Nam i Nanterre przyklejono łatkę najsłabszych - rozmowa z Andrzejem Adamkiem

- Wszyscy nabrali pewności siebie i utwierdzili się w przekonaniu, że jesteśmy w stanie walczyć w Eurolidze z silniejszymi rywalami - mówi Andrzej Adamek, asystent Mihailo Uvalina.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Karol Wasiek: Czy spotkanie z Bayernem Monachium było najlepsze dla waszego zespołu w tym sezonie?

Andrzej Adamek: Nie chcę mówić, że to było najlepsze spotkanie dla nas w tym sezonie, ponieważ ostatnio zagraliśmy kilka niezłych meczów, ale w tym udało się utrzymać korzystny dla nas wynik do końca. Na pewno było to jedno z lepszych w naszym wykonaniu.

Cieszy z pewnością fakt, że każdy coś wniósł do tej wygranej. Zgodzi się pan ze mną?

- Jest to warunek konieczny do tego, żeby odnosić zwycięstwa w Eurolidze. Nawet w TBL jest ciężko wygrywać, kiedy gra tylko garstka zawodników. W Eurolidze jest tak, że każdy musi coś wnieść, żebyśmy mogli rywalizować z czołowymi drużynami. Tak też było w czwartkowym spotkaniu, brawa dla całej drużyny raz jeszcze.

Długo rozmawialiście z Christianem Eyengą po ostatnim meczu z Olympiacosem Pireus?

- Czy długo, nie wiem - cieszy natomiast, ze wszyscy zapomnieli o meczu w Pireusie. Sportowcy mają to do siebie, iż są zaadoptowani do radzenia sobie w trudnych momentach. Nie sztuką jest, kiedy zawodnik radzi sobie tylko w dobrych chwilach, ale dobrego gracza poznajemy po tym, jak funkcjonuje w sytuacjach stresowych.

Widzę, że podczas spotkań cały czas go poklepujecie, motywujecie. On tego szczególnie potrzebuje?

- Szczerze? Jestem zdania, że każdy zawodnik tego potrzebuje, czyli wiary w siebie oraz tego, że trenerzy wierzą w jego umiejętności.

Co się zmieniło przez ostatni miesiąc?

- Widać, że drużyną trochę okrzepła, poza tym myślę, że ten zespół potrzebował kogoś takiego jak Vladimir, który oprócz tego, że jest doświadczonym graczem, to obecność jego przywróciła nadzieję zawodnikom, że w Eurolidze też można walczyć o zwycięstwa. Czasem lepiej, czasem gorzej, ale można.

Przed sezonem o Stelmecie i Nanterre mówiono, że są najsłabszymi drużynami w Eurolidze. Skąd bierze się takie traktowanie?

- Tak wiem, że przyklejono nam i Nanterre łatkę najsłabszych drużyn w Eurolidze i po pierwszych spotkaniach faktycznie nie było najlepiej, ale z każdym meczem drużyna pokazuje, że nie tylko budżety są najważniejsze, ale jest jeszcze coś takiego jak walka, zaangażowanie, a tego tak do końca nie da się kupić. W czwartek wygraliśmy z drużyną, która jest wyżej notowana od nas i to jest coś naprawdę bardzo cennego.

Na zwycięstwach zbudowaliście dużą pewność siebie. 

- Mam nadzieje, że tak będzie. Wszyscy nabrali pewności siebie i utwierdzili się w przekonaniu, że jesteśmy w stanie walczyć w Eurolidze z silniejszymi rywalami, a nie przegrywać mecze już w szatni.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×