Spotkanie w Zgorzelcu określano mianem hitu 7. kolejki Tauron Basket Ligi. Starcie w przygranicznym mieście rzeczywiście było świetnym widowiskiem a losy meczu ważyły się do ostatnich minut. Tego dnia w obu drużynach wielkie mecze rozegrali podkoszowi - Garrett Stutz w ekipie Czarnych oraz Damian Kulig w rotacji zwycięzców.
Kulig, rozgrywający jak na razie najlepszy sezon w karierze, 11 ze swoich 28 punktów zdobył w decydującej czwartej kwarcie. Rozpoczął ten fragment od celnej trójki, niedługo potem dołożył kolejną oraz popisał się akcją 2+1. Najważniejsze trafienie zaliczył jednak na 100 sekund przed końcem, kiedy przy stanie 78:78 przedziurawił kosz Czarnych.
Chwilę później Nemanja Jaramaz celną trójką dał Turowowi prowadzenie 83:78, którego nie oddali już do ostatniej syreny. W ostatnich sekundach presję na linii rzutów wolnych wytrzymał Łukasz Wiśniewski.
Mimo porażki należy pochwalić Stutza, który miał 10/10 z gry, zdobywając 24 punkty. Kapitalna gra amerykańskiego podkoszowego pozwoliła przyjezdnym wrócić do gry mimo 15-punktowego deficytu (40:55). Dzielnie wspierali go Jordan Hulls i Roderick Trice, choć ostatecznie nie dało to końcowego triumfu.
15 punktów dla zwycięzców uzbierał Tony Taylor a dwa mniej miał J.P. Prince, skuteczny przede wszystkim w pierwszej fazie spotkania.
PGE Turów po raz kolejny zwyciężył dzięki większemu doświadczeniu, opanowaniu w kluczowych momentach i fenomenalnej grze Kuliga, który od początku rozgrywek prezentuje się wybornie.
PGE Turów Zgorzelec - Energa Czarni Słupsk 85:81 (24:21, 24:19, 15:22, 22:19)
Turów: Damian Kulig 28, Tony Taylor 15, J.P. Prince 13, Filip Dylewicz 10, Nemanja Jaramaz 7, Łukasz Wiśniewski 7, Ivan Zigenarovic 5, Piotr Stelmach 0.
Czarni: Garrett Stutz 24, Jordan Hulls 17, Roderick Trice 17, Michał Nowakowski 9, Marcin Dutkiewicz 6, Kacper Borowski 5, Michał Jankowski 3, Tomasz Śnieg 0, Jarosław Mokros 0, Keith Wright 0.
[/b]