W Zgorzelcu nie ma tematu zwolnienia Stelmacha

Mimo że Piotr Stelmach nie otrzymuje wielu szans od trenera Miodraga Rajkovicia to nikt w Zgorzelcu nie myśli o jego zwolnieniu.

Na konferencji prasowej po meczu z Energą Czarnymi Słupsk trener Miodrag Rajković został zapytany o to, dlaczego tak rzadko na parkiecie pojawia się Piotr Stelmach. - Wszystko spowodowane jest tym, że Filip Dylewicz potrzebuje sporej ilości minut, tak aby zyskać odpowiednią pewność siebie. Czasami jest tak, że daję mu pograć więcej niż normalnie by to miało miejsce. Niestety na nieszczęście Piotra, jego czas gry zabiera właśnie Filip. Nie da się ukryć, że Piotr stracił trochę na pewności siebie, ale wierzę w jego osobę i jego umiejętności. To nie jest tak, że go nie potrzebujemy - zapewniał serbski szkoleniowiec.

Stelmach w tym sezonie wystąpił w pięciu spotkaniach Tauron Basket Ligi. Podkoszowy otrzymuje od trenera średnio 10 minut, w ciągu których notuje 3,2 punkta oraz 0,4 zbiórki. Nie lepiej jest w lidze VTB (10 minut, 2,2 punkta, 1,4 zbiórki).

Zapytaliśmy dyrektora sportowego PGE Turowa Zgorzelec, czy przyszłość zawodnika jest zagrożona w zespole wicemistrza Polski. - Ostatnio miał taki mikrouraz, z którym się zmagał. Trzeba zdać sobie sprawę, że ilość minut w meczu danego zawodnika jest suwerenną decyzją trenera. To od niego wszystko zależy. Jesteśmy zadowoleni z Piotra Stelmacha. Będzie dalej normalnie trenował, grał, więc nie mamy z nim żadnych innych planów. Nikt na pewno u nas w klubie nie mówił, że jesteśmy z niego niezadowoleni - podkreśla Grzegorz Ardeli.

W poprzednim sezonie tych minut dla Stelmacha było więcej (15), ale nie da się ukryć, że konkurencja była też nieco mniejsza. W tym roku na jego pozycji jest przecież Filip Dylewicz. Na "czwórce" może także występować Damian Kulig, który znajduje się w rewelacyjnej formie.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: