Wrocławianie mieli całkiem udany początek, ale ambitni - z tego wszakże słynie drużyna z Gdyni w tym sezonie - przeciwnicy nie dawali za wygraną. Asseco rozkręcało się z minuty na minutę, by pod koniec pierwszej kwarty objąć prowadzenie. Spora w tym zasługa A.J. Waltona, najskuteczniejszego koszykarza Asseco, który w zaledwie kilka minut uzbierał siedem "oczek".
Tyle że żółto-niebieskich nie było stać na utrzymanie solidnej skuteczności. Zawodnicy David Dedka wyraźnie wyhamowali, co musiało się odbić na wyniku. W tej sytuacji gospodarze najpierw zdołali odrobić straty, a następnie objąć prowadzenie. Wojskowi nie dominowali, ale jednak prezentowali się lepiej od przeciwnika, toteż po dwóch odsłonach prowadzili trzema punktami.
To była jednak niewielka przewaga, która de facto nie miała wówczas wielkiego znaczenia. Po przerwie niewiele się zmieniło - obie strony walczyły, ale wciąż w korzystniejszym położeniu znajdowali się gracze Śląska. Dopiero pod koniec trzeciej partii gdynianie zdołali zniwelować dystans, ale już na początku ostatniej odsłony gracze Milivoje Lazicia ponownie zdołali odskoczyć. Im bliżej było końca, tym bliżej triumfu byli wrocławianie, którzy w końcówce nie dali już szans Asseco.
W obu zespołach udało się całkiem nieźle zbilansować grę w ofensywie. Wojskowych do triumfu poprowadził Danny Gibson (19 punktów, 5 zbiórek, 5 asyst), zaś w ekipie Asseco najlepiej spisał się Fedor Dmitriew, który dopisał do dorobku swojego zespołu aż 22 "oczka".
WKS Śląsk Wrocław - Asseco Gdynia 86:78 (20:23, 17:11, 23:22, 26:22)
Śląsk: Gibson 19, Kikowski 16, Malesević 13, Johnson 12, Skibniewski 8, Hyży 6, Thompson 5, Sulima 3, Mroczek-Truskowski 2, Gabiński 2, Parzeński 0.
Asseco: Dmitriew 22, Seweryn 19, Walton 15, Matczak 10, Szczotka 8, Kovacević 2, Szymański 2, Kowalczyk 0, Żołnierewicz 0.
Zgodzę się niestety z przedmówcami nie podoba mi się gra Śląska a wysocy to kompletna pomyłka :(