Mistrz poległ w Gorzowie - relacja z meczu KSSSE AZS PWSZ Gorzów - CCC Polkowice

Nawet najwięksi optymiści z Gorzowa nie spodziewali się tego, co zobaczyli w hali przy Chopina. KSSSE AZS PWSZ Gorzów pokonał CCC Polkowice 69:61. Tym samym Akademiczki zachowują szanse na "szóstkę".

Samo zwycięstwo nie jest jednak tak ogromną niespodzianką jak to, co stało się w pierwszej kwarcie pojedynku. Zawodniczki Jacka Winnickiego nie były w stanie rzucić ani jednego punktu. Akademiczki miały jednak sporo szczęścia, gdyż koszykarki CCC Polkowice nie trafiły żadnego z 14 rzutów w pierwszych dziesięciu minutach. W tym elemencie odrobinę lepiej radziły sobie gorzowianki, które prowadziły nawet 20:0! - Mieliśmy w tej kwarcie dużo szczęścia. CCC to nie zespół na zero - powiedział po meczu Dariusz Maciejewski.

Pierwsze punkty "Pomarańczowe" zdobyły dopiero w 12. minucie spotkania za sprawą Valerijy Musiny. Świetny fragment zanotowała jednak Magdalena Losi, dwukrotnie trafiając z dystansu, więc nawet uaktywnienie się i wstrzelenie w kosz Belindy Snell niewiele zmieniało. W zespole z Polkowic postawiono na sporą rotację. Trudno się temu dziwić, że wobec takiej niemocy strzeleckiej zastosowano nawet taki manewr. Na niewiele się to zdało. Swoje atuty pod koszem prezentowała Izabela Piekarska, a Sharnee Zoll z minuty na minutę coraz bardziej się rozkręcała i wypracowywała koleżankom pozycje tak czyste, jak łza. Była zawodniczka CCC nie miała sentymentów. - Nie był to dla mnie mecz szczególny, ale dla nas to każde spotkanie jest ważne, a my nie lubimy przegrywać - przyznała później Amerykanka.

Kolejne minuty upływały pod znakiem wyrównanej walki cios za cios. Po czterech minutach drugiej połowy zapowiadało się na przełamanie gości. Dwa celne rzuty pod rząd, straty i nieudane próby gorzowianek otwierały drogę przyjezdnym. Koszykarki z Dolnego Śląska chciały szybko odrobić straty i zaczęły rzucać za trzy. To jednak nie poskutkowało, a z kontrą wyszły gorzowianki, które nie przystopowały mimo trzech zawodniczek z czterema przewinieniami na koncie. Skuteczność rzutów z gry AZS-u na poziomie 46 procent i 71 procent z linii rzutów osobistych musiały dać zwycięstwo. Choć zmęczenie dawało o sobie znać to koncentracja w końcówce została zachowana i nie pojawiały się głupie błędy. Tym sposobem Akademiczki ograły aktualne mistrzynie Polski i nadal zachowują szanse na wejście do czołowej "szóstki". CCC może mieć natomiast problem z utrzymaniem drugiej pozycji w tabeli.

Na największe pochwały zasłużyła rzecz jasna Sharnee Zoll. - Gdyby grała w zespole gości to na pewno byśmy tego meczu nie wygrali - całkiem poważnie mówił Maciejewski. Bardzo dobrze pod koszem spisywała się wspomniana już Piekarska, a także Taber Spani, robiąca też swoją robotę w ataku. W ekipie CCC Snell robiła, co mogła, a spore wsparcie, szczególnie dzięki warunkom fizycznym, dawała jej Janel McCarville. To one najlepiej punktowały w ekipie mistrza. Trochę więcej można się było spodziewać po Musinie.

Kolejne mecze za tydzień. AZS zagra w Rybniku z Basket ROW, a na CCC czekać będzie spacerek z MKS MOS Konin na własnym terenie.

KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.  - CCC Polkowice 69:61 (17:0, 18:17, 16:23, 18:21)

KSSSE: Sharnee Zoll 19, Chineze Nwagbo 14, Taber Spani 12, Izabela Piekarska 9, Magdalena Losi 9, Katarzyna Dźwigalska 6, Claudia Trębicka 0, Magdalena Szajtauer 0.

CCC: Janel McCarville 16, Belinda Snell 14, Jelena Skerovic 8, Magdalena Leciejewska 7, Walerija Musina 5, Paulina Misiek 5, Dominika Owczarzak 4, Teja Oblak 2, Agnieszka Majewska 0, Agata Szczepanik 0.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas

Źródło artykułu: