W sobotę w rozgrywkach ligowych Polpharma poniosła ósmą przegraną w sezonie i piątą z rzędu. - Na początku zaczęliśmy bardzo źle, nie pamiętam dokładnie wyniku. Później w trzeciej kwarcie staraliśmy się znaleźć swój rytm. Przez pewien czas graliśmy całkiem dobrze, staraliśmy się nadgonić wynik, udało nam się zejść do 10 oczek straty. Potem jednak rywale wytrącili nas z rytmu i skończyło się tak jak się skończyło - powiedział środkowy Farmaceutów Łukasz Paul.
Kociewskie Diabły fatalnie broniły, co zresztą widać po wyniku. Do przerwy Polpharma straciła aż 59 oczek, co czasami jest nawet i końcowym wynikiem. - Ciężko mi w jakikolwiek sposób to komentować. W ataku wydaje mi się, że nie było źle. Zresztą 80 punktów zdobytych na wyjeździe jest raczej dobrym wynikiem. W obronie dać sobie rzucić 107 oczek to już jest dramat. Albo Jezioro zagrało jak zespół rodem z NBA, albo my tak tragicznie - dodał.
Mecz w Tarnobrzegu mógł się podobać. Było szybko, widowiskowo i przede wszystkim dużo punktów. Na pewno w dużej mierze wiązało się to z bardzo dobrą skutecznością gospodarzy. - To rzeczywiście był szybki pojedynek, staraliśmy się ciągnąć grę kontratakiem. Było jednak z tego powodu też sporo strat. Faktem jest też to, że Jezioro dużo trafiało, do przerwy mieli 10 celnych prób za trzy na 13 oddanych. Brawa dla nich - kontynuuje.
Jeziorowcy zagrali po raz kolejny bardzo zespołowo, czego nie można powiedzieć o Kociewskich Diabłach. - Do przerwy mieliśmy bodajże tylko 2 asysty. Musimy grać jak drużyna, bo inaczej nie wygramy meczu, nie ma na to szans. Spotkały się w tym spotkaniu dwie ekipy z dołu tabeli i to Tarnobrzeg okazał się lepszy - zakończył Łukasz Paul.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas