Stal w dołku?

W obecnym sezonie powodów do radości na pewno nie mają sympatycy basketu ze Stalowej Woli. Ich ulubiona drużyna - Stal, jak na razie zawodzi i po pięciu rozegranych kolejkach zajmuje bardzo niską trzynastą pozycję w pierwszoligowej tabeli.

Marcin Jeż
Marcin Jeż

Popularna "Stalówka", co prawda sezon rozpoczęła dobrze. Wygrane w dwóch pierwszych kolejkach z AZS-em OSRiR Kalisz i Żubrami Białystok, podkarpackich kibiców mogły napawać optymizmem. Później jednak nie było już tak kolorowo. Stal przegrała odpowiednio z BIG STAR-em Tychy, Siarką Tarnobrzeg i Sokołem Łańcut. Ponadto dobrą wiadomością nie jest też fakt, iż zespól ze Stalowej Woli mocno trapią kontuzje. Paweł Pydych ma poważny uraz pleców, i jeśli myśli nad powrotem na parkiety, musi poddać się operacji, po której rehabilitacja nie będzie trwała krótko. Maciej Klima w tegorocznych rozgrywkach jeszcze nie wystąpił - wciąż dochodzi do zdrowia po kontuzji. Z kolei Michał Wołoszyn gra od początku sezonu, ale nie mógł pokazać, na co tak naprawdę go stać, gdyż cały czas jeszcze dochodzi do pełni formy po odniesionym urazie. Tak, więc w obliczu tych kontuzji trener Stali, Leszek Kaczmarski w ostatnim meczu przeciwko Sokołowi Łańcut miał do swojej dyspozycji zaledwie siedmiu zawodników (Partyka, Szpyrka, Szczepaniak, Czerwonka, Ucinek, Wołoszyn i Lisewski).

Po porażce z Sokołem Łańcut, obrońca "Stalówki", Bartłomiej Szczepaniak następująco skomentował sytuację w jakiej znajduje się zespół. - Co się z nami dzieje? Trudne pytanie. W Łańcucie potrafiliśmy odrobić 17-punktową stratę do rywali, wyjść na prowadzenie w ostatniej kwarcie, a jednak wypuścić wygraną z rąk. Nie ma co jednak doszukiwać się pozasportowych przyczyn naszych porażek. Atmosfera w zespole jest dobra, nie chodzi też o "kasę". Po prostu w zespole obecnie jest na siłach tylko trzech graczy z poprzedniego sezonu, reszta doszła przed sezonem i potrzebujemy czasu, by się ze sobą zgrać - powiedział koszykarz na łamach Echa Dnia.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×