To od początku był dość zacięty pojedynek. Co prawda głównie na prowadzeniu znajdowali się przyjezdni, ale pod koniec pierwszej kwarty mistrzowie Polski zdołali wykorzystać chwilowy impas rosyjskiej drużyny. Unics przez ponad dwie minuty nie zdołał powiększyć swojego dorobku, dzięki czemu zielonogórzanie odskoczyli - w sporej mierze dzięki skutecznej postawie Christiana Eyengi i Łukasza Koszarka - na odległość nawet siedmiu punktów. Niestety, zawodnicy Stelmetu równie szybko roztrwonili przewagę.
To negatywnie odbiło się na postawie podopiecznych Mihaila Uvalina. Zespół z Winnego Grodu nie był już tak skuteczny i ciągle musiał gonić ekipę z Kazania, która nie była jednak w stanie zadać porządnego ciosu. Gospodarze ponownie wykorzystali swoją szansę w końcówce pierwszej połowy, gdy - już po raz drugi - wyhamowali gracze Andrei Trinchieriego. Trafienia Vladimira Dragicevicia i Przemysława Zamojskiego sprawiły, że Stelmet schodził na przerwę ze skromną zaliczką.
Po przerwie do natarcia ruszyli koszykarze Uniksu z Chuckiem Eidsonem na czele. Amerykanin spisywał się koncertowo, z czym nie mogli się uporać zielonogórzanie. Nic dziwnego, że rosyjski team zdołał odskoczyć. Wydawało się nawet, że goście mają już wygraną w kieszeni. Tyle że mistrzowie Polski zdołali pokazać charakter. W decydującej odsłonie Dragicević i Koszarek wzięli na siebie ciężar odpowiedzialności za zdobywanie punktów i... zdołali doprowadzić do wyrównania i wielkich emocji w ostatnich minutach. Niestety, zielonogórzanie wyczerpali już limit sił i możliwości, wskutek czego ostatecznie ulegli faworyzowanemu Uniksowi.
Wspomniany Eidson ponownie maczał palce w kluczowych akcjach przyjezdnych, ale to nie on był najskuteczniejszym strzelcem drużyny z Kazania, lecz Andrew Goudelock. Amerykanin nie błyszczał skutecznością, ale mimo wszystko dopisał do swojego dorobku 17 punktów. W Stelmecie najlepiej wypadli wspomniani wcześniej Koszarek i Dragicević, którzy zgromadzili po 14 "oczek".
Stelmet Zielona Góra - Unics Kazań 72:77 (23:23, 19:17, 12:22, 18:15)
Stelmet: Koszarek 14, Dragicević 14, Eyenga 13, Cel 13, Zamojski 9, Brackins 4, Hrycaniuk 3, Sroka 1, Walker 1, Chanas 0.
Uniks:
Goudelock 17, Eidson 13, Vougioukas 12, Wieremienko 10, Kaimakoglou 8, McKee 6, Zisis 5, Kurbanow 4, Harangody 2.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
W tym sezonie zwycięstwa przychodzą wam z dużą łatwością, ale Stelmet postawił wam dziś wysokie warunki.Andrew Goudelock: To był dla nas niesamowicie trudny mecz, jeden z najtrudniejszych w sezonie. Stelmet ma świetny zespół i zaprezentował się dziś naprawdę dobrze. Wielką przyjemność sprawiają mi właśnie takie mecze, kiedy mogę rywalizować z bardzo dobrymi rywalami. Przeciwnicy pokazali nam, że są w stanie punktować w każdy możliwy sposób, a skuteczną obroną potrafią zatrzymać nas w zdobywaniu kolejnych punktów na kilka minut. Jednak to my okazaliśmy się dziś lepsi, w końcówce wpadły nam ważne rzuty, a Stelmetowi nie. Dziś byliśmy górą, ale w rewanżu wcale tak być nie musi i z niecierpliwością będę wyczekiwał pojedynku z nimi w naszej hali.Stelmet udowodnił dziś, że prezentuje poziom Euroligi?Oczywiście, że tak. Graliśmy już w tym sezonie z przeciwnikami, którzy grają w Eurolidze i na ich tle Stelmet wypadł naprawdę bardzo dobrze. Widać u nich „chemię” w zespole, rozumieją się ze sobą doskonale. Nie mają wielu słabości i przez to trudno ich pokonać. Muszę przyznać zupełnie szczerze, że dziś zmusili nas do niesamowitego wysiłku w obronie.No tak, ale kiedy oni pudłowali w końcówce, Unics trafił kilka razy i zwyciężył.To prawda. Mogę pokazać jak to wygląda na moim przykładzie. Jestem zatrudniony w tak dobrym klubie, żeby w najważniejszych momentach zdobywać punkty, czy pomóc kolegom dobrymi podaniami. Poza tym moi partnerzy wierzą we mnie, tak jak ja w nich, i nie mogę ich zawieść, po prostu nie mogę spudłować. Nasz zespół dzięki tak wielu zwycięstwom w tym sezonie nabrał też wielkiej pewności siebie, a to pomaga w ostatnich minutach spotkania. Może dlatego my trafiliśmy rzuty w końcówce, a Stelmet nie.Rok temu Stelmetowi udało się wygrać w Kazaniu, może powtórzą ten wyczyn w rewanżu?Wszystko jest możliwe. Na pewno będzie im się grało trudniej, po długiej podróży do Kazania, ale to z pewnością będzie dla nas trudny mecz. Mam nadzieję, że ponownie zwyciężymy, ale Stelmet postawi nam wysokie wymagania. W koszykówce niczego nie można wykluczyć.Wasze cele na ten sezon? Zwycięstwo w Europucharze i awans do Euroligi.W tym sezonie chcemy wygrać wszystko, co się da. Europuchar, Ligę VTB i chcemy poprzestać na tej jednej porażce w Tallinie. Nasz drużyna po prostu nienawidzi przegrywać, po przegranej czujemy się jakoś źle, jest niemiło, choć porażki są wpisane w sport. Zrobimy wszystko, żeby zdobyć oba najważniejsze dla nas w tym roku trofea, póki co jesteśmy na dobrej drodze, by to osiągnąć.Przed czterema dniami pokonaliście w Lidze VTB PGE Turów Zgorzelec 88:74. Jak zestawiłbyś z sobą te dwa zespoły z polskiej ligi?Są to dwie bardzo dobre drużyny. Stelmet jest może trochę lepszy, bo ma bardziej doświadczonych zawodników, a niektórzy z nich są w dodatku świetnymi atletami. Z jednym i drugim zespołem musieliśmy się sporo napracować, by odnieść zwycięstwo. Słyszałem, że ostatnio Stelmet wysoko przegrał z Turowem. Taka właśnie jest koszykówka.Czy zgadzasz się z tezą, że grupa O, w której są Unics, Stelmet, Valencia i Ostenda, jest najtrudniejsza spośród wszystkich w tej fazie Europucharu?To mój pierwszy sezon poza USA i przyznam otwarcie, że nie znam dokładnie wszystkich zespołów grających w Europucharze. Wszystko jest dla mnie zupełnie nowe. Nie mogę powiedzieć, że to najsilniejsza grupa, ale wiem jedno: Każda spośród tych czterech drużyn chce awansować dalej, i każda z nich jest w stanie tego dokonać, a miejsca premiowane awansem są tylko dwa. To z pewnością bardzo trudna grupa.Ale to Unics i Valencię stawia się w roli zdecydowanych faworytów do awansu.Tak mówią, też gdzieś tak słyszałem. To jest sport, tu są kontuzje, czasem błędy sędziów. Nigdy nie wiesz, co się stanie. Poczekajmy do końca tej fazy rozgrywek, wtedy wszystko będzie jasne, nie ma co spekulować. Musimy po prostu grać.Wspomniałeś, że to twój pierwszy sezon poza USA. Jak odnalazłeś się w europejskiej koszykówce?Tu gra się zupełnie inaczej niż w USA. Tu koszykówka jest twardsza i bardziej poukładana, są systemy gry, których trzeba się trzymać. W NBA jest więcej akcji „jeden na jednego”, a czasem to jeden zawodnik potrafi przesądzić o zwycięstwie drużyny. W Europie trzeba grać zespołowo i koncentrować się na defensywie. Bardzo mi się to podoba. Pewnie kibicujesz Los Angeles Lakers, a im ostatnio nie wiedzie się najlepiej. Gdzieś z tyłu głowy masz wciąż plany powrotu do NBA?Na pewno kibicuję Lakersom, ale nie mam czasu oglądać ich wszystkich spotkań i nie mogę zaprzątać sobie głowy ich porażkami czy zwycięstwami. Kocham koszykówkę i oglądam każdy mecz, jaki tylko mogę, nieważne czy grają Lakersi czy jakiś inny zespół. Na powrocie do NBA za bardzo się nie koncentruję. Po zakończenie sezonu będę miał pewnie kilka ofert do rozważenia, ale zajmę się tym później. Źródło:polskikosz Czytaj całość