Pogrom w Łańcucie - relacja ze spotkania PTG Sokół Łańcut - Resovia Rzeszów

Tak łatwego zwycięstwa drużyny Sokoła chyba nikt się nie spodziewał. Po praktycznie jednostronnym boju gospodarze bez większych problemów pokonali Resovię Rzeszów. Łańcucka "twierdza" nadal pozostała nie zdobyta.

Sokół kontrolował przebieg spotkania od początku do końca. Pierwszą kwartę "dwójkami" dla swoich drużyn otworzyli Tomasz Pisarczyk, Łukasz Kwiatkowski oraz Zbigniew Doliński. Po swoich pierwszych punktach zawodnicy Resovii zaczęli grać nerwowo i niedokładnie. Sokół był przeciwieństwem gości - dobrze przygotowane akcje kończyły się piłką w koszu przeciwnika. Po trzech minutach meczu gospodarze prowadzili 10:2 i do samego końca nie wypuścili zwycięstwa z rąk. Rzeszowianie popełniali proste błędy, które raz po raz kończyły się stratą piłki. Na dwie minuty przed końcem kwarty Resovia jakby ocknęła się z transu. Zza linii 6,25 nie pomylił się Mirosław Babiarz, a Sebastian Biela wykorzystał jeden rzut osobisty. Pierwsze dziesięć minut spotkania zakończyło się zwycięstwem podopiecznych Dariusza Kaszowskiego 17:6.

Początek kolejnej odsłony meczu to błędy i straty w każdej z drużyn. Dopiero po zmianach w obydwu zespołach gra zaczęła nabierać tempa. Z półdystansu nie pomylił się Biela, a na linii rzutów osobistych ręka nie zadrżała Tomaszowi Pisarczykowi. Sokół w dalszym ciągu kontrolował grę i pilnował przewagi uzyskanej w pierwszej kwarcie. Pięć punktów akcja po akcji zdobył Ireneusz Chromicz, a w kolejnej pierwsze "oczka" w sezonie zaliczył Dariusz Kołacz. Końcówka pierwszej połowy spotkania należała jednak do gości. Po dwa punkty dla zespołu zdobyli Babiarz i Doliński. Zakończyła się ona prowadzeniem Mistrzów Podkarpacia 33:16

Drugą połowę meczu rozpoczął Bartosz Dubiel, który nie pomylił się z półdystansu. W następnej minucie akcją 2+1 popisał się Kwiatkowski i Sokół prowadził już 38:16. W tym momencie było już pewne, że tym razem podopieczni Bogusława Wołoszyna nie zdołają przestraszyć rywali i przegrać minimalną różnicą "oczek". Przez pięć minut goście nie rzucili ani jednego punktu. W przeciwieństwie do nich łańcucka ekipa była w dalszym ciągu "na fali". Rzutu za trzy punkty nie zmarnował Kwiatkowski, a Dubiel dopisał kolejną "dwójkę" na konto drużyny. Pierwsze punkty dla teamu ze stolicy Podkarpacia z linii rzutów osobistych zdobył Grzegorz Małecki, a chwilę później w jego ślady poszedł Paweł Rynkiewicz. Końcówka kwarty miała w sobie minimum dramaturgii. Obydwie ekipy zaliczały stratę za stratą. Zakończyła ją "dwójka" Michała Kułyka oraz prowadzenie gospodarzy 52:26.

Ostatnia odsłona spotkania była dla łańcucian czystą formalnością. Przez dobre trzy minuty kibice byli świadkami fauli, strat oraz niecelnych i niekiedy wymuszonych rzutów obydwu drużyn. Dopiero w kolejnej minucie za dwa punkty nie spudłował Paweł Podolec i gra zaczęła wracać na właściwe tory. W jego ślady poszli Tomasz Pisarczyk oraz Jaromir Szurlej i dla wszystkich stało się jasne- łańcucki Sokół zaliczy kolejne zwycięstwo na własnym parkiecie. Końcówka spotkania to gra rezerw obydwu zespołów oraz teatr niecelnych rzutów. Ostatnie punkty dla gości tego wieczoru rzucili Małecki oraz Włodarczyk. Spotkanie zakończył Bartosz Czerwonka, który zapisał pierwsze punkty na swoim koncie w tym sezonie. Wysoka Victoria Sokoła stała się faktem - łańcucka drużyna pokonała rzeszowski team 71:32.

PTG SOKÓŁ ŁAŃCUT - RESOVIA RZESZÓW: 71:32(17:6, 16:10, 19:10, 19:6)

Sokół Łańcut: Ł.Kwiatkowski 15(1x3), T.Pisarczyk 11, M.Kułyk 8(2x3), B.Dubiel 8, P.Podolec 7, I.Chromicz 7(1x3), J.Szurlej 4, D.Kołacz 4, W.Pisarczyk 3, B.Czerwonka 2, A.Mroczek 2, P.Pazdan 0.

Resovia Rzeszów: M.Babiarz 7(1x3), G.Małecki 6, Z.Doliński 6, K.Młynarski 5(1x3), T.Włodarczyk 3, K.Winiarski 2, P.Rynkiewicz 2, S.Biela 1, M.Dworak 0, P.Serwoński 0, K.Gorczyca 0.

Źródło artykułu: