Gdy za trzy na początku spotkania trafił Sek Henry, był remis 6:6 i większość kibiców spodziewała się zaciętego pojedynku. Tymczasem w kolejnych minutach włocławianie zanotowali serię aż do wyniku 20:2 i już po pierwszej kwarcie mieli 18 punktów przewagi, wygrywając 26:8.
Tym samym, w pierwszej kwarcie trafili 10 ze swoich 14 prób, podczas gdy goście tylko trzy z 11. Dodatkowo, koszalinianie popełnili aż sześć strat, przy tylko dwóch gospodarzy.
- Co się działo między 5. a 10. minutą, tego nie potrafię wytłumaczyć. Cały plan nam się zawalił, wszystko runęło i rozsypało się. To niewiarygodne. Naprawdę nie jest łatwo, gdy po dziesięciu minutach masz prawie minus 20 - mówił po ostatniej syrenie trener AZS, Gasper Okorn.
- Musieliśmy zmienić cały nasz pomysł na grę i po części to nam się udało, bo na przerwę schodziliśmy przegrywając "tylko" różnicą 15 punktów. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty w defensywie przeciwko Deividasowi Dulkysowi, ale kompletnie nie umieliśmy zastopować Katnicia - komentował Słoweniec.
Dusan Katnić wreszcie przypomniał sobie o tym, że w koszykówkę grać potrafi i już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie 10 punktów. Imponował przebojowością, kontrolą piłki i agresywnością. Odważnie wbijał się pod kosz, a także był skuteczny w rzutach z dystansu i półdystansu. Swoje pierwsze pudło z gry zanotował dopiero w drugiej kwarcie. Ostatecznie zakończył spotkanie z dorobkiem 22 oczek i siedmiu asyst.
- Wszystko w grze Anwilu zaczynało się właśnie od niego. To on robił przewagę w grze jeden na jednego, a potem albo sam kończył akcje, albo podawał. Dodatkowo, my bardzo źle zaczęliśmy drugą połowę meczu. Przegrywaliśmy już 23:46, Anwil rzucił osiem punktów bez naszej reakcji. Później jednak coś drgnęło, ale nie starczyło nam ani czasu, ani energii, by ten mecz zmienić. Myślę, że kluczowym momentem spotkania była sytuacja, w której nasz kapitan otrzymał faul techniczny, a po chwili sędziowie zagwizdali drugie takie przewinienie dla innego zawodnika. Wówczas Anwil odskoczył - dodawał Okorn.
Trener AZS ma na myśli sytuację z 36. minuty, gdy wspomniany Henry spróbował rzutu za trzy. Piłka nie trafiła do kosza, a Amerykanin upadł na parkiet, zahaczony o jednego z zawodników gospodarzy. Sędziowie potraktowali to jako próbę wymuszenia faulu i Henry otrzymał przewinienie techniczne. Dodatkowo, taką samą decyzję sędziowie podjęli w stosunku do protestującego Dragana Labovicia. Po chwili Danilo Mijatović trafił trzy z czterech rzutów wolnych, a Deividas Dulkys przymierzył za trzy i było 68:55. Włocławianie spokojnie "dowieźli" zwycięstwo do końca.