Odkąd stery w zespole Anwilu Włocławek przejął Igor Griszczuk, zatrudniony na stanowisku pierwszego trenera po zwolnionym niedawno Zmago Sagadinie, sporo spekulowało się o zmianach personalnych, do których mogły by dojść w składzie "Rottweilerów". Choć w klubie nikt nie potwierdza takich informacji, mówiło się, iż o swoje pozycje mógł bać się duet Amerykanów: Paul Miller oraz Ian Boylan. Obaj koszykarze spisują się conajwyżej przeciętnie, choć i to wyrażenie odnośnie aktualnej formy pierwszego centra ekipy jest sporym nadużyciem.
Jak dotąd Miller wystąpił w pięciu spotkaniach w barwach Anwilu, rzucając ogółem 32 punkty oraz zbierając 25 piłek z tablic. Nie jest to może najgorszy rezultat, lecz na uwagę zasługuje fakt, iż w ostatnich czterech meczach Amerykanin zdobył raptem 12 oczek i miał 17 zbiórek. Wniosek nasuwa się sam - obecna forma koszykarza to równia pochyła. Podobnie prezentuje się drugi gracz zza oceanu - niski skrzydłowy Boylan (34 punkty, 16 zbiórek i 11 asyst). W przeciwieństwie do Millera ma on jednak spory kredyt zaufania i w każdym meczu spędza ponad dwadzieścia minut na parkiecie. Wydaje się, iż jest to rezultat dobrej postawy koszykarza w defensywie.
Mimo słabych wyników obu graczy, pewne jest, iż na chwilę obecną zostają w składzie drużyny i będą do dyspozycji trenera w sobotnim meczu przeciwko PBG Basket Poznań. Pewny jest również fakt, iż w najbliższym czasie nie dojdzie do żadnych wzmocnień w zespole. Wszystkiemu winny jest… kurs dolara.
- Mamy sponsora, który łoży duże kwoty. Dzięki temu jesteśmy bezpieczni, jeśli chodzi o aktualne pensje zawodników. Nie ma mowy jednak o szaleństwach transferowych. Budżet, który trener Sagadin otrzymał na początku sezonu, jest już wyczerpany w stu procentach - powiedział w wywiadzie dla Gazety Wyborczej Arkadiusz Lewandowski, dyrektor klubu. - Jakiekolwiek nowe postacie w klubie wiążą się ze znalezieniem dodatkowych pieniędzy. Wszelkie ruchy finansowe muszą być bardzo rozważne - dodał po chwili.
Warto podkreślić, iż planując budżet na sezon 2008/2009, władze klubu zostawiły margines błędu w konkteście właśnie zmieniającego się stale kursu walut. Nikt nie przewidział jednak, iż może dojść do tak szybkiego wzrostu cen. - Planując budżet przed sezonem, mieliśmy świadomość ryzyka, zrobiliśmy margines. Ale nawet mimo przyjęcia ryzyka, i tak odczuliśmy zmianę. Tempo kursu walut jest oszałamiające i wpływa negatywnie na finanse klubu. Chodzi oczywiście o pensje zawodników i trenerów. Jeśli taka tendencja się utrzyma, kryzys nas dotknie jeszcze bardziej, niż teraz - zakończył Lewandowski.