Zakończyły się mecze przedsezonowe w NBA

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Już tylko kilka dni pozostało do rozpoczęcia nowego sezonu w NBA. Nie dziw więc bierze, że liderzy zespołów zaczynają grać coraz lepiej. Należy przede wszystkim podkreślić zwyżkującą formą LeBrona Jamesa oraz Andrewa Bynuma, którzy w nadchodzących rozgrywkach będą stanowić o sile swoich zespołów. Z kolei debiutant na na parkietach NBA, Mario Chalmers, równo z końcową syreną trafił za trzy punkty i tym samym zapewnił zwycięstwo Miami Heat.

W tym artykule dowiesz się o:

Miami Heat potrafi wygrywać nawet jeśli w składzie nie ma Dwyane Wade. Żar po emocjonującej końcówce zwyciężył San Antonio Spurs a w głównej roli występowali debiutanci z Florydy. 19 punktów oraz 9 zbiórek zapisał na swoim koncie numer 2. tegorocznego draftu Michael Beasley, który mimo zaledwie 19 lat wydaje się być przygotowany do gry na najwyższym poziomie. Z kolei Mario Chalmers równo z końcową syreną trafił za trzy punkty, dzięki czemu Miami triumfowało 96:93. 22-letni rozgrywający kilka miesięcy temu świętował z Kansas City Jayhawks mistrzostwo NCAA. W meczu finałowym przeciwko Memphis Tigers, Chalmers także trafił kluczową "trójkę", która wówczas pozwoliła doprowadzić do dogrywki. Obie ekipy już w środę zainaugurują sezon zasadniczy - San Antonio podejmie we własnej hali Phoenix Suns, z kolei Miami Heat zagra na wyjeździe z New York Knicks.

Nie udał się powrót Scotta Skilesa do Chicago Bulls. Były szkoleniowiec Byków, który obecnie prowadzi Milwaukee Bucks musiał przełknąć gorycz porażki, bowiem jego Kozły nie sprostały gospodarzom, przegrywając po dogrywce 104:112. Obie drużyny przystąpiły do rywalizacji bez swoich liderów (Gordon Hughes, Deng, Bogut), lecz mimo tego emocji nie zabrakło. Do przerwy Chicago prowadziło 54:35 a na początku ostatniej odsłony jeszcze 78:66. Wtedy to Milwaukee wzięło się do odrabiania strat, rozpoczynając serię 20:4. W dodatkowym czasie gry brylowali już podopieczni Vinny’ego Del Negro, w szczególności Andres Nocioni. Argentyński skrzydłowy uzbierał 9 ze swoich 26 punktów właśnie w dogrywce. Wśród pokonanych najjaśniejszym punktem był Richard Jefferson, zdobywca 21 "oczek".

Zaledwie 8 minut spędził na parkiecie Kobe Bryant, który powraca do gry do lekkiej kontuzji kolana. Lider Los Angeles Lakers będzie jednak zdolny do gry w następnym tygodniu. Jego koledzy po fachu już w pierwszej kwarcie meczu przeciwko Oklahoma City Thunder, wygranej 30:20, przejęli wyraźną inicjatywę i kontrolowali wydarzenia do ostatnich minut. Świetne zawody rozegrał środkowy Jeziorowców Andrew Bynum - 23 punkty (10/15 z gry), 8 zbiórek i 3 bloki. Z kolei wśród gości brylował Russell Westbrook, który z identyczną sumą punktów jak Bynum po raz kolejny okazał się najlepszym strzelcem zespołu. Thunder rozegra swój pierwszy historyczny mecz w NBA przeciwko Milwaukee Bucks, z kolei Lakers we wtorek potykać się będą z Portland Trail Blazers.

New York Knicks - New Jersey Nets 110:111

(J. Crawford 30, N. Robinson 13, M. Rose 12 - V. Carter 20, D. Harris 16, B. Simmons 16)

Cleveland Cavaliers - Washington Wizards 107:80

(L. James 26, M. Williams 15, Z. Ilgauskas 12 - A. Daniels 13, A. Jamison 13 (11 zb), J. Dixon 12)

Chicago Bulls - Milwaukee Bucks 112:104 po dogrywce

(A. Nocioni 26, K. Hinrich 25, T. Sefolosha 18 (10 as) - R. Jefferson 21, L. Ridnour 16, M. Redd 14)

San Antonio Spurs - Miami Heat 93:96

(T. Parker 16, R. Mason 12, T. Duncan 11 - M. Beasley 19, U. Haslem 18, D. Cook 17)

Los Angeles Lakers - Oklahoma City Thunder 105:94

(A. Bynum 23, J. Farmar 14, D. Fisher 11 - R. Westbrook 23, K. Durant 15, D. Wilkins 11)

Los Angeles Clippers - Denver Nuggets 92:106

(C. Mobley 21, E. Gordon 17, M. Taylor 11 - J.R. Smith 19, L. Kleiza 18, Nene 12)

Źródło artykułu: