Polski koszykarz nie będzie miło wspominał tego pojedynku. Zawodnik w ferworze walki doznał bowiem złamania nosa. Pojawi się on na boisku w najbliższych meczach, ale będzie musiał mieć założoną ochronę na twarz.
- Jest to złamanie kości nosowej bez przemieszczeń, więc będzie się je leczyć w normalny sposób. Dla ochrony zawodnik będzie musiał nosić maskę, która osłoni czułe miejsce - stwierdził klubowy doktor, Michal Hamtil.
Robert Tomaszek nabawił się urazu, kiedy próbował przejąć pod koszem bezpańską piłkę. Został wtedy uderzony głową przez rywala - Rostislava Uhlířa.
- W żadnym wypadku nie było to umyślne zagranie. Rosťa nie mógł mnie widzieć, gdyż był pochylony. Sięgałem po piłkę i Rosťa zaczął się prostować, wówczas uderzył mnie w nos tyłem swojej głowy - opisał całe zdarzenie nasz rodak, który w swojej dotychczasowej karierze po raz trzeci doznał takiej kontuzji.
- Jest to normalne w koszykówce. Najbardziej przykre doświadczenia miałem zaraz po pierwszym takim urazie. Byłem wówczas piętnastolatkiem. Z tego wszystkiego nie czułem się najlepiej. Jednak tata powiedział mi wtedy, żebym się nie bał - będę żył, nos jest bowiem daleko od serca - ujawnił Tomaszek.