Niespełna miesiąc temu Kotwica Kołobrzeg sprawiła niespodziankę i po dogrywce pokonała Stabill Jezioro w Tarnobrzegu. Gospodarze nie popełnili drugi raz tego samego błędu i bardzo łatwo rozprawili się z graczami Tomasza Mrożka. - Sromotna klęska. Dostaliśmy lekcję koszykówki od miejscowej drużyny. Byli do tego spotkania bardzo dobrze przygotowani, co zresztą było widać na parkiecie - przyznaje Marek Piechowicz.
Gracze z Kołobrzegu fatalnie zagrali zwłaszcza po przerwie. Momentami goście wyglądali jak grupa przypadkowych ludzi. Była to kolejka porażka Czarodziejów z Wydm w dolnej "szóstce". - Niestety, ale ten mecz to dla nas wstyd. Niedawno wygraliśmy w Tarnobrzegu, czyli jest to możliwe, by pokonać Jezioro. Widocznie wtedy mieliśmy lepszy dzień. Zagraliśmy skuteczniej i bardziej zespołowo. Teraz niestety - nie postawiliśmy im zbyt wysoko poprzeczki - przyznaje dobrze znany na Podkarpaciu skrzydłowy.
Stabill Jezioro Tarnobrzeg wreszcie poprawiło skuteczność i w pełni wykorzystało zarówno swoje zbiórki w ataku, jak i proste straty przeciwnika. - Zagrali naprawdę bardzo dobrze. Trafiali z dystansu i półdystansu, a my wręcz przeciwnie. Myślę, że dobra postawa gospodarzy również złożyła się na to, że tak wysoko przegraliśmy - dodaje Piechowicz.
Kotwica wygrała w całym sezonie zaledwie cztery mecze i wydaje się, że podopieczni trenera Mrożka czekają już tylko i wyłącznie na zakończenie bardzo nieudanego dla nich sezonu. Jeśli kołobrzeżanie chcą jeszcze wygrać jakiś mecz, to muszą grać na znacznie wyższym poziomie. - Zagraliśmy chaotycznie, popełnialiśmy naprawdę głupie straty. Rywal to wykorzystał i niestety nie udało nam się nawiązać walki - kończy były gracz Siarki Jezioro.