Już w poprzednim sezonie włodarze ekipy z Torunia mieli spore apetyty. Koniec końców Twarde Pierniki zajęły czwarte miejsce w tabeli, przegrywając w walce o brązowy medal z Polfarmexem Kutno. W tych rozgrywkach SIDEn miał już wywalczyć przepustkę do Tauron Basket Ligi. Pomóc temu miały liczne transfery przeprowadzone w przerwie letniej oraz w styczniu.
Przed rozgrywkami do zespołu z Torunia dołączył między innymi Tomasz Wojdyła, który z miejsca stał się liderem zespołu pod obiema tablicami. Oprócz podkoszowego SIDEn zasiliło dwóch solidnych zawodników: Łukasz Wilczek (Wikana Start Lublin) oraz Tomasz Stępień (Spójnia Stargard Szczeciński). Wydawało się, iż włodarze Polskiego Cukru w końcu zbudowali zespół na miarę awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. - Cel jest jeden: awans do TBL. Mam nadzieję, że go zrealizujemy. Ciężko trenowaliśmy przez ostatnie dwa miesiące żeby tak było. Teraz zaczyna się prawdziwa zabawa, za kilka miesięcy zobaczymy jak to się skończy - analizował przed sezonem Jacek Jarecki.
Pierwsza runda potwierdzała tę tezę, gdyż drużyna Grzegorza Sowińskiego prezentowała się jak z nut. Przypomnijmy, iż zawodnicy z Torunia doznali w tej rundzie tylko jednej porażki we Wrocławiu z miejscowym WKK. O klasie SIDEnu najlepiej świadczy fakt, iż Twarde Pierniki odniosły zwycięstwo w Krośnie oraz w Kutnie, czyli na parkiecie swoich najgroźniejszych rywali.
W styczniu mocna kadra lidera rozgrywek została powiększona o jeszcze dwóch zawodników: Marko Djuricia oraz Michała Jankowskiego. W perspektywie następnych tygodni, zakontraktowanie kolejnych graczy okazało się błędem, gdyż szczególnie były podkoszowy Kotwicy Kołobrzeg okazał się sporym niewypałem. Rozpędzona lokomotywa SIDEnu zdecydowanie wyhamowała. Twarde Pierniki nie prezentowały się tak efektownie jak wcześniej, prezentując w swojej koszykówce dużo mniej polotu. Ostatecznie ekipie Grzegorza Sowińskiego udało się utrzymać pierwsze miejsce w rozgrywkach, dzięki ważnemu zwycięstwu w ostatniej serii gier nad MOSiRem Krosno.
Faza play-off miała być prawdziwą weryfikacją umiejętności zespołu, który aspirował do gry w Tauron Basket Lidze. Rywalem zespołu z Torunia był nieobliczalny Start Lublin, który posiada w swoich szeregach kilku bardzo dobrych graczy. - Przewaga parkietu to duży atut. Jak chodzi tyle kibiców, co w ostatnim meczu rundy zasadniczej i jest głośno, to rywal nie daje rady - analizował Aleks Perka. Rzeczywistość dla Polskiego Cukru okazała się jednak bardzo brutalna.
Najlepsza drużyna w rundzie zasadniczej okazała się bezradna. Grzegorz Sowiński nie potrafił wykorzystać potencjału swojego zespołu, dokonując złych rotacji w składzie. W szeregach SIDEnu zabrakło w tych spotkaniach lidera, który wziąłby ciężar zdobywania punktów na swoje barki. Takiego gracza mieli natomiast podopieczni Dominika Derwisza. Marcel Wilczek po raz kolejny udowodnił, iż posiada ponad przeciętne umiejętności. Jest prawdopodobne, iż w następnym sezonie podkoszowy występować będzie w ekstraklasie, gdyż od momentu odejścia z Rosy Radom, zawodnik zrobił bardzo duży postęp.
Co dalej z drużyną z Torunia, która posiadała najwyższy budżet w lidze? Na pierwsze decyzję z pewnością będziemy musieli poczekać kilka tygodni. Na chwile obecną nie wiadomo czy włodarze SIDEnu będą starać się wykupić dziką kartę, która daje możliwość gry w Tauron Basket Lidze.