Kiedy drużyna wygrywa różnicą ponad dwudziestu punktów, a sama aplikuje rywalom ponad dziewięćdziesiąt, mało kto podejmuje się krytyki. Jeżeli tak się dzieje, są to zazwyczaj...sami koszykarze.
Tak było w przypadku graczy Śląska Wrocław, którzy zdają sobie sprawę, że nigdy nie należy popadać w samozachwyt i być krytycznym wobec siebie nawet przy tak korzystnym wyniku końcowym. Zwłaszcza gracze tak doświadczeni, jak Radosław Hyży, wiedzą, że zawsze warto patrzeć na niedociągnięcia.
- Mieliśmy trochę przechwytów, a one są sumą słabego ataku i odrobiny agresji w obronie, ale generalnie nasza obrona nie była najlepsza. Rywale mieli dużo kontr i zdobyli za dużo łatwych punktów w tym spotkaniu - oceniał zawodnik.
Sam Radosław Hyży nie powinien mieć sobie jednak za wiele do zarzucenia, ponieważ po raz kolejny udowodnił, jak ważnym jest ogniwem w zespole i był najlepszym graczem na parkiecie z 22 "oczkami" na koncie.
Wtórował mu natomaist Krzysztof Sulima. - Na pewno musimy poprawić się przed kolejnymi meczami w kontekście obrony. Straciliśmy dzisiaj 70 punktów przed własną publicznością, a to jest moim zdaniem za dużo. Musimy na to zwrócić uwagę w najbliższym spotkaniu. Cieszy jednak, że pokazaliśmy dobrą postawę pod koszami - mówił koszykarz WKS-u.
Kolejny mecz Śląsk rozegra już w sobotę o godzinie 17:00 przeciwko Polpharmie Starogard Gdański.