Euroliga koszykarzy - komentarze środowych spotkań

Efektowne zwycięstwa Asseco Prokomu Sopot oraz CSKA Moskwa, kolejna wygrana Efesu Pilsen i wreszcie niespodzianka w Belgradzie, gdzie miejscowy Partizan ograł ekipę Realu Madryt - tak w skrócie można podsumować rezultaty środkowych spotkań Euroligi.

Asseco Prokom Sopot - Sluc Nancy 91:62 (14:19, 18:12, 28:16, 31:15)

Jean Luc Monschau (Sluc Nancy): Gratuluję gospodarzom. Zagrali świetnie w drugiej połowie. Mój zespół bardzo im w tym wysokim zwycięstwie pomógł. Nie pamiętam kiedy zmarnowaliśmy tyle dogodnych sytuacji do zdobycia punktów.

Tomas Pacesas (Asseco Prokom Sopot): W pierwszej połowie nie udało nam się powstrzymać rywala na tablicach, popełniliśmy też za dużo strat. W drugiej zagraliśmy już zupełnie inaczej, tak jak powinniśmy. Prowadziliśmy grę i dyktowaliśmy warunki. Oprócz samego zwycięstwa cieszę się też z jego rozmiarów. W takiej grupie jak nasza mogą się liczyć właśnie bezpośrednie mecze.

Panionios Ateny - CSKA Moskwa 52:86 (14:23, 10:22, 16:18, 12:23)

Aleksandar Trifunović (Panionios Ateny): Chciałbym pogratulować ekipie CSKA nie tylko zwycięstwa, ale również stylu. Jestem ostatnią osobą, która będzie usprawiedliwiać naszą słabą postawę, ale prawdą jest, że istniały pewne czynniki, które niewątpliwie wpłynęły na naszą grę w tym spotkaniu. Mieliśmy problem z zatrzymaniem wysokich graczy. Baxter (Lonny - przyp. red.) spędził całą noc w szpitalu z powody zatrucia pokarmowego, Problemy z przygotowaniem się do tego meczu mieli także Kendall (Levon - przyp. red.) oraz Raicević (Miroslav - przyp. red.). Poza tym kontuzja wykluczyła także Yannisa Giannoulisa. Pomimo tych wszystkich problemów nie jestem jednak zadowolony z postawy mojego zespołu, szczególnie w defensywie. Euroliga powinna być dla nas lekcją. Mam nadzieję, że pomoże nam stać się jeszcze silniejszą drużyną i zagrać lepiej w lidze greckiej.

Ettore Messina (CSKA Moskwa) Szanujemy Panionios. Wiemy, że jest to bardzo dobrze zorganizowany i zdyscyplinowany zespół. Wiedzieliśmy, że aby wygrać mecz, musimy zagrać dobrze i tak też się stało. Zaprezentowaliśmy się znakomicie w obronie i ani na moment nie traciliśmy koncentracji. Gramy bez Theodorosa Papaloukasa. Początkowo nie byliśmy zadowoleni z tego, że zdecydował on się powrócić do Grecji, ale potem zrozumieliśmy, że tym samym dał nam szansę sprowadzenie do drużyny nowych zawodników. Chcieliśmy pozyskać takich graczy, by w zespole zapanowała jeszcze większa chemia. Jednym z nich jest Nikos Zisis. Jestem bardzo zadowolony z jego wyników. To świetny zawodnik.

Partizan Belgrad - Real Madryt 81:77 (21:13, 23:25, 13:21, 24:18)

Dusko Vujosević (Partizan Belgrad): Ta wygrana jest dla nas cudem. Była ona możliwa dzięki naszym wspaniałym fanom. Real jest silniejszym zespołem niż my, ale to jest właśnie koszykówka, czyli gra, w której możesz skorzystać ze słabych punktów rywala. Straciliśmy kontrolę pod koniec trzeciej kwarty, ale udało nam się ją odzyskać. Jestem zadowolony z tego, że wygraliśmy, ale nie mamy czasu na świętowanie. Myślami jesteśmy już przy następnym przeciwniku w Lidze Adriatyckiej a potem czeka nas kolejny pojedynek euroligowy z Armani Jeans Milano. To miło wygrać pierwszy mecz w Belgradzie w tegorocznym sezonie Euroligi.

Joan Plaza (Real Madryt): Muszę powiedzieć, że Partizan ma ambicje, by trafić do Final Four. Gratulacje dla rywali za dobry mecz. My zagraliśmy nieskutecznie na obwodzie, a także mieliśmy problemy ze zbiórką. Nadal jednak jesteśmy w stanie podnieść się i poprawić naszą grę. Dostaliśmy w tym spotkaniu dobrą lekcję i na pewno wyciągniemy z niej wnioski.

Armani Jeans Milano - Efes Pilsen Stambuł 71:81 (17:20, 16:23, 16:22, 22:16)

Piero Bucchi (Armani Jeans Milano): Mieliśmy problemy w środku spotkania. Zaczęliśmy dobrze i zaprezentowaliśmy się nieźle w końcówce. Mieliśmy jednak problemy w ataku, a także nie mogliśmy odnaleźć swojego rytmu gry. Ciążyła na nas duża presja. Jest to dla nas bardzo trudny okres ze względu na porażki i urazy. Jednak mój zespół nie rezygnował. Mike Hall robił wszystko, co było w jego mocy.

Ergin Ataman (Efes Pilsen): Dominowaliśmy na parkiecie od pierwszej do ostatniej minuty. Straciliśmy naszego centra - Mario Kasuna, mieliśmy jednak szczęście, bo zespół Milano grał bez Pape Sowa. Spudłowaliśmy kilka łatwych rzutów w ostatniej kwarcie, ale zwycięstwo na wyjeździe zawsze jest trudne. Mimo wszystko zwyciężyliśmy zasłużenie.

Komentarze (0)