Jeziorowcy zawodzą mentalnie? "Brakuje nam pewności siebie"

Stabill Jezioro Tarnobrzeg przegrało kolejne ligowe zawody. Zdaniem szkoleniowca ekipy z Podkarpacia problemem graczy Jeziora jest psychika.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Jeziorowcy toczyli w sobotę wyrównany bój z AZS Koszalin. Mimo prowadzenia w czwartej kwarcie różnicą nawet dziewięciu oczek gracze z Podkarpacia nie byli w stanie dowieźć zwycięstwa do końcowej syreny i doprowadzili do dogrywki, w której lepsi okazali się Akademicy. - Zabrakło nam w końcówce skuteczności. Nie mieliśmy pomysłu na obronę gości. Zamiast grać pod kosz, penetrować, to staraliśmy się rozgrywać akcje na obwodzie. To nam nie wychodziło. Rzucaliśmy z trudnych pozycji, rywale zbierali piłki, punktowali i utrzymywali niewielką przewagę, którą dowieźli do końca - powiedział skrzydłowy Jeziora Jakub Patoka.

Szkoleniowiec zespołu z Tarnobrzega Dariusz Szczubiał na pomeczowej konferencji stwierdził, iż jego podopieczni przegrali te zawody mentalnie. Jego zdaniem w głowach graczy Jeziora siedzi ciągle myśl, że mogą przegrać zawody i przez to nie potrafią pokazać swoich wszystkich umiejętności. - Chcieliśmy zrobić sobie i kibicom prezent świąteczny. Drużyna walczyła cały czas, ale w ważnych momentach nie ustrzegła się błędów. Widać było chyba trochę strachu, że mogą kolejny raz przegrać. To spowodowało, że szczęście było po stronie przeciwnika. Nam niestety nie dopisywało ono, tak jak rywalom, którym wpadały czasami dość dziwne rzuty - stwierdził opiekun Jeziorowców.

Tarnobrzeżanom brakuje oprócz pewności siebie, także szczęścia. Trudno się z tym nie zgodzić, bowiem wielokrotnie rywalom, nie tylko w sobotniej potyczce, wpadały do kosza bardzo dziwne piłki. Jeziorowcom często piłka wielokrotnie odbijała się od tablicy czy obręczy i wypadała. Z Akademikami koszykarze Jeziora prezentowali się nieźle, walczyli, ale nie byli w stanie wykorzystać błędów rywali. W ostatnich dwóch meczach zespół z Podkarpacia będzie chciał się zrehabilitować w oczach swoich kibiców, którzy nie mieli w tym sezonie powodów do dumy.

- Pojedynek z Koszalinem zaczęliśmy dobrze, gdyż cały czas trwała walka punkt za punkt. W czwartej kwarcie prowadziliśmy różnicą dziewięciu oczek, ale tego nie wykorzystaliśmy. Jak zagralibyśmy mądrzej to nie trzeba by było tej dogrywki. W niej więcej szczęścia mieli gracze z Koszalina. Brakuje nam też pewności siebie, boimy się porażek. Mało jest zwycięstw. Chcemy wygrywać, ale czasami jak się za bardzo chce, to się nie udaje - zakończył kapitan drużyny z Tarnobrzega Marcin Nowakowski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×