Energa Czarni Słupsk długo opierali się PGE Turowowi Zgorzelec. Do przerwy goście remisowali w przygranicznym mieście 46:46, zaś w połowie trzeciej kwarty wygrywali nawet 55:51 i 56:53. Później jednak w dobrze funkcjonujące trybiki słupskiej maszyny wdał się piasek, co zgorzelczanie skrzętnie wykorzystali, wygrywając 94:74.
- Pierwsze 20 minut kompletnie nie układało się po naszej myśli. Początek mieliśmy bardzo słaby, ale w drugiej połowie pokazaliśmy już pełnię naszego potencjału - powiedział Filip Dylewicz.
Można więc powiedzieć, że PGE Turowowi wystarczył tylko kwadrans, by zdeklasować rywala i pokazać różnicę, jaka dzieli pierwszy zespół w tabeli od szóstego.
[i]
- W drugiej połowie byliśmy po prostu bardzo mocno zaangażowani w grę i to przełożyło się na nasze przekonywujące zwycięstwo. Cieszymy się z pierwszej lokaty przed play-off i pełni optymizmu wkraczamy w najważniejszą część rozgrywek -[/i] tłumaczył Dylewicz.
W ćwierćfinale play-off PGE Turów zmierzy się z nieprzewidywalnym AZS Koszalin. W obu meczach w sezonie zasadniczym lepsi byli zgorzelczanie, którzy najpierw pokonali koszalinian 84:59 na wyjeździe, a następnie 102:97 u siebie w meczu pełnym kontrowersji.
- Trafiliśmy na AZS Koszalin, który jest nieobliczalną drużyną. Mają nowego trenera, nowego ducha w zespole, a także wysokie umiejętności indywidualne poszczególnych graczy, o czym świadczy 40 punktów Dunna w meczu ze Śląskiem, ale mam oczywiście nadzieję, że na nas to będzie za mało - zakończył skrzydłowy PGE Turowa.
Kilkadziesiąt minut temu pisałem do Ciebie odpowiedź Czytaj całość