- Myślę, że mamy bardzo zbilansowany skład. Można śmiało powiedzieć, że wszyscy zawodnicy sprowadzeni do klubu sprawdzili się i działacze nie pomylili się - podkreśla w rozmowie z naszym portalem Filip Dylewicz, kapitan PGE Turowa Zgorzelec.
[ad=rectangle]
Przed sezonem działacze wicemistrza Polski zakontraktowali siedmiu nowych koszykarzy - J.P. Prince'a, Tony'ego Taylora, Łukasza Wiśniewskiego, Jakuba Karolaka, Nemanję Jaramaza, Denisa Krestinina oraz Dylewicza. W trakcie sezonu doszedł jeszcze Mike Taylor oraz niedawno Uros Nikolic. Większość tych zawodników spisuje się bez zarzutu. Pechowo sezon układa się dla Jaramaza, który zmaga się z kontuzją mięśnia dwugłowego i obecnie przebywa w Serbii i nie może pomóc zespołowi w najważniejszej części sezonu. Więcej nieco spodziewano się po Krestininie, który bardzo powoli jest wprowadzany do zespołu. Litwin jest "melodią przyszłością" dla klubu ze Zgorzelca.
Wydaje się, że najlepszym posunięciem było zakontraktowanie J.P. Prince'a, który wyrasta ponad naszą ligę. Amerykanin dwukrotnie został uznawany graczem miesiąca, ostatnio także trenerzy wybrali go najlepszym zawodnikiem w lidze.
- Każdy transfer był takim "strzałem w dziesiątkę". Każdy czuje się w zespole bardzo dobrze. W dodatku indywidualne umiejętności każdego z nas przekładają się na całokształt i wyniki drużyny. Mam nadzieję, że taki stan będzie się utrzymywał jak najdłużej. Personalnie jesteśmy bardzo mocni - komentuje Dylewicz.
Taki powinien być tytuł :)