Świetny finisz i wyrównanie Miami Heat!
Spora grupka kibiców opuszczała [tag=27547]Bankers Life Fieldhouse[/tag] jeszcze przed końcową syreną, a Indiana Pacers uległa Miami Heat w drugim spotkaniu finału Konferencji Wschodniej 83:87.
Ekipa pod batutą Larry'ego Birda w finale konferencji długo nie nacieszyła się z przewagi własnego parkietu. Miejscowi z Indianapolis jeszcze na niespełna 6 minut przed zakończeniem wtorkowego meczu mieli nad rywalami trzy oczka zaliczki, ale jak się okazało chwilę później - prowadzenie 75:72 było ich ostatnim.
Końcowe fragmenty drugiej batalii o wielki finał NBA należały już definitywnie do przyjezdnych. Sygnał do ataku dał swojej drużynie LeBron James, który w newralgicznym momencie zdobył aż 9 punktów z rzędu.
29-latek w czwartej partii wybudził się z letargu, ale duży wkład w zwycięstwo Miami Heat miał również Dwyane Wade. Po serialu Jamesa, cztery kolejne skuteczne akcje zanotował Flash i końcowy triumf gości z Florydy stał się faktem. Heat w pewnym momencie decydującej kwarty zanotowali run 10-0, a całe spotkanie padło ich łupem 87:83.Nie bez znaczenia okazała się również fatalna dyspozycja graczy rezerwowych. C.J. Watson w poprzednim meczu przeciwko Miami Heat wywalczył 11 punktów, a tym razem przestrzelił wszystkie cztery próby z pola. 2 oczka zgromadził Luis Scola, a jedno Ian Mahinmi. Swoją grą nie zachwycili też Paul George (4/16 z gry, 3 straty) czy David West (5/16 z gry, 2 straty).
Jak spisywali się reprezentanci przyjezdnych? 12 ze swoich dwudziestu dwóch punktów w czwartej kwarcie wtorkowego meczu zdobył LeBron James, a 23 oczka, 5 zbiórek i 5 asyst zanotował jego klubowy kolega, Dwyane Wade. - Nigdy nie jesteśmy zadowoleni, dopóki nie zamkniemy serii. Mamy jeszcze wiele do zrobienia - dodał po wtorkowym meczu LBJ.X-factorem okazał się Norris Cole, który w niespełna 27 minut spędzone na placu boju wywalczył 11 punktów i był trzecim najlepszym strzelcem Miami Heat. Co warte odnotowania, 12 piłek z tablic zebrał jeszcze rezerwowy, Chris Andersen.
Po dwóch spotkaniach w Bankers Life Fieldhouse, rywalizacja przenosi się do AmericanAirlines Arena. Trzecie spotkanie serii odbędzie się 24 maja.
Indiana Pacers - Miami Heat 83:87 (21:20, 16:21, 26:21, 20:25)
(Stephenson 25 , George 14, Hill 13 - Wade 23, James 22, Cole 11)
Stan rywalizacji: 1:1
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Jeżeli chcesz być na bieżąco ze sportem, zapisz się na codzienną porcję najważniejszych newsów. Skorzystaj z naszego chatbota, klikając TUTAJ.
-
Cleveland Cavaliers Zgłoś komentarz
Mark Jackson. On moglby cos zajebistego stworzyc z tak utalentowanej druzyny. Swoja droga to jakas kpina ,ze zostal zwolniony z GSW. Kiedy rok w rok poprawiali swoj bilans, a przegrali po dramatycznej serii z clipersami ktorzy przez wielu uznawani byli za faworytow do wystapienia w finalach konferencji ( z OKC zadecydowal zwykly pech -> decyzje sedziow . kto ogladal to wie ocb ) -
jaet Zgłoś komentarz
szans. Takiego szczęścia w ostatniej dekadzie nie miał nikt (mówię o tej kumulacji "jedynek"), bo przy podobnym procencie szans, Bulls trafili "jedynkę" i wybrali Rose'a. -
BzR Zgłoś komentarz
i znowu bedzie final sa , miami, niby rzecz czywista ale i tak lipa. W kazdym badz razie w finale daje wszystkie swoje pieniadze na wygrana SA =) -
Andre. Zgłoś komentarz
Miami grało swoje. drugi taki mecz, w którym zarówno West, jaki i George zagrają równie słabo już się nie przydarzy. z drugiej strony tak dobra dyspozycja Lance'a raczej też, choć to bardzo nieprzewidywalny gracz. ciężko cokolwiek wyrokować po dwóch meczach. jasne, niby to Miami ma teraz przewagę parkietu. ale rok temu było tak samo. zdecydowała przewaga parkietu dopiero w game 7. a po drodze obie ekipy wygrywały na wyjeździe. to będzie długa i brudna seria, ale jeśli Wade utrzyma obecną formę, to chyba lekkie wskazanie na Miami... -
Andre. Zgłoś komentarz
Miami grało swoje. drugi taki mecz, w którym zarówno West, jaki i George zagrają równie słabo już się nie przydarzy. z drugiej strony tak dobra dyspozycja Lance'a raczej też, choć to bardzo nieprzewidywalny gracz. ciężko cokolwiek wyrokować po dwóch meczach. jasne, niby to Miami ma teraz przewagę parkietu. ale rok temu było tak samo. zdecydowała przewaga parkietu dopiero w game 7. a po drodze obie ekipy wygrywały na wyjeździe. to będzie długa i brudna seria, ale jeśli Wade utrzyma obecną formę, to chyba lekkie wskazanie na Miami...