Deja vu radomian?

Choć zdecydowanym faworytem środowej konfrontacji jest ekipa ze Zgorzelca, to Rosa absolutnie nie zamierza składać broni i postara się o przedłużenie rywalizacji przynajmniej do piątku.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Zawodnicy Rosy mogą przechodzić pewnego rodzaju deja vu. Wszak dwa tygodnie temu znajdowali się w podobnej sytuacji co teraz - do Radomia przyjechali po dwóch porażkach we Włocławku i mało kto spodziewał się tego, że będą w stanie odwrócić losy rywalizacji. Tak się jednak stało i na decydujące, piąte starcie udali się po pewnych zwycięstwach w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Trzeba jednak oddać, że PGE Turów to zdecydowanie silniejsza drużyna od Anwilu, co pokazuje od początku bieżącego sezonu. Wygrana runda zasadnicza i liga szóstek Tauron Basket Ligi, ćwierćfinał, w którym gładko poradziła sobie z AZS-em Koszalin, czy w końcu półfinałowe pojedynki z radomianami obrazują dużą siłę rażenia tej ekipy. Przecież w pierwszym spotkaniu w Zgorzelcu podopieczni Miodraga Rajkovicia bardzo pewnie pokonali rywali.- Znamy klasę przeciwnika i zdajemy sobie sprawę z tego, jak jest mocny. Pokazują to zresztą tegoroczne rezultaty. Nie składamy jednak broni i będziemy walczyć - zapowiada Michał Wolczyk. - Piękno koszykówki i w ogóle sportu polega na tym, że jest on nieprzewidywalny. Kto wie, być może Turów nieco spuści z tonu i osiądzie na laurach, co będziemy mogli wykorzystać... - zastanawia się rzecznik prasowy Rosy.

Jedno jest pewne - podopieczni Wojciecha Kamińskiego są w stanie powalczyć z wciąż aktualnym wicemistrzem Polski, co udowodnili w drugim meczu w przygranicznym mieście. Nawiązywali wyrównaną walkę i zapewne na to samo liczą w środowy wieczór. Ich atutem będzie własny obiekt, w którym niejednokrotnie już w tych rozgrywkach dochodziło do niespodzianek.

Być może do trzeciego starcia półfinałów Rosa przystąpi w najsilniejszym na obecną chwilę składzie. Poza kontuzjowanym od dłuższego czasu Hubertem Radke do dyspozycji szkoleniowca będą prawdopodobnie wszyscy gracze, łącznie z Damianem Jeszke, który pauzuje od półtora tygodnia. - Damian czuje się lepiej. To, czy zagra, będzie zależało od decyzji trenera Kamińskiego. Zapewne zostanie ona podjęta bezpośrednio przed rozpoczęciem spotkania - informuje Wolczyk.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×