Sopocianie rozpoczęli od mocnego akcentu. Najwyraźniej przemawiała przez nich złość za porażkę w trzecim meczu. Zawodnicy Trefla zaatakowali, zagrali w pierwszym fragmencie naprawdę skutecznie i objęli wyraźne prowadzenie. Podopieczni Dariusa Maskoliunasa już w czwartej minucie starcia prowadzili dziewięcioma punktami, na co wpływ miała indolencja zielonogórzan.
Do przewidzenia było jednak to, że żółto-czarni nie utrzymają długo takiej sytuacji. W końcu gracze Stelmetu zdołali się przełamać. A kiedy już to osiągnęli, zaczęli grać naprawdę solidnie w ofensywie. Co prawda w pierwszej kwarcie ich dorobek nie zachwycił, ale w kolejnej zdołali się - w przeciwieństwie do rywala - poprawić.
[ad=rectangle]
Mistrzowie Polski przegrywali walkę w strefie podkoszowej, ale za to lepiej prezentowali się w defensywie. Obrońcy tytułu wymuszali straty, wskutek czego notowali przechwyty, które zamieniali na punkty. Drużyna z Winnego Grodu prezentowała się na tyle solidnie, iż zdołała odrobić straty i wyjść na prowadzenie. Sopocianom brakowało bowiem pomysłu na grę w ofensywie, gdzie de facto opierali się na dwóch zawodników - Adamie Waczyńskim i Sarunasie Vasiliauskasie.
Wydawało się, że koszykarze Mihaila Uvalina przejęli inicjatywę i kontrolę nad spotkaniem. Tymczasem po wznowieniu gry sopocianie wrócili do walki o wygraną. Gospodarze nadal mieli problem ze skutecznością na dystansie, ale nadrabiali to niezłą postawą na półdystansie i blisko kosza. Trefl nie zdołał objąć prowadzenia, lecz znacząco zmniejszył dystans do zielonogórzan.
Co się odwlecze, to nie uciecze. Żółto-czarni dopięli swego w ostatniej kwarcie, w której spisali się wprost znakomicie. Mistrzowie Polski właściwie stanęli w miejscu. W ofensywie gra im się zupełnie nie kleiła, a w defensywie nie potrafili zatrzymać sopocian. Ci, świadomi wagi spotkania, trafiali i coraz wyraźniej odskakiwali przeciwnikowi.
Dwie minuty przed końcem czasu stało się jasne, że zawodnicy z Winnego Grodu, którzy zdecydowanie zawiedli, nie zdołają odwrócić losów tego spotkania. Tym samym gracze Maskoliunasa po raz drugi doprowadzili do wyrównania w serii. Finalistę wyłoni piąty mecz, który odbędzie się w niedzielę w Zielonej Górze.
Trefl Sopot - Stelmet Zielona Góra 71:57 (18:14, 12:21, 17:14, 24:8)
Trefl: Waczyński 13, Jeter 11, Majstorović 10, Leończyk 10, Vasiliauskas 8, Michalak 7, Stefański 6, Buterlevicius 4, Brembly 2, Gadri-Nicholson 0, Jaśkiewicz 0.
Stelmet: Zamojski 10, Eyenga 9, Brackins 8, Dragicević 7, Ginyard 7, Koszarek 7, Hrycaniuk 5, Cel 3, Chanas 1.
Pęknie i Rosa i Trefl. Nawet Turów się nie odważy grać w Eurocupie ( gdyb Czytaj całość