Bartosz Półrolniczak: Wielu uznało was za rewelację rozgrywek. Też masz takie poczucie, że osiągnięty wynik jest nawet ponad oczekiwania?
Karol Szpyrka:
Sezon po wyniku można uznać za bardzo udany. Myślę, że nie było za wiele osób, które przewidziałyby, że zajmiemy tak wysokie, drugie miejsce na koniec rozgrywek. Kilka dni po przegranym finale doszło do mnie, że to był naprawdę dobry sezon dla nas.
[ad=rectangle]
W trakcie sezonu raczej szczęście wam dopisywało, ale brakło go w finale, gdzie przegraliście dwa mecze na styku. Polfarmex był w waszym zasięgu?
-
Szczęście to część sportu, ale nie zgodzę się, że mieliśmy je przez cały sezon. Na pewno w kilku spotkaniach nam sprzyjało, ale w paru też go zabrakło, jak w dwóch ostatnich meczach z Kutnem. Takie życie, taki sport. Moim zdaniem oni byli w naszym zasięgu i czujemy lekki niedosyt. Co prawda nie wygraliśmy z nimi ani razu w tym sezonie, ale to jest tylko moja prywatna opinia. Polfarmex wygrał ligę i trzeba im tego pogratulować. My za to sami zapracowaliśmy na swoje miejsce na koniec sezonu.
A jaki ten sezon był dla Karola Szpyrki?
-
Nie lubię siebie oceniać. Na pewno miałem lepsze momenty i słabsze, to normalne. Dla mnie najważniejszy jest zespół i patrząc na wynik jaki osiągnęliśmy w lidze, to uważam, że każdy dołożył cegiełkę do tego, co osiągnęliśmy. Sezon uważam więc za udany.
Można powiedzieć, że jak ktoś chce zrobić dobry wynik w 1. lidze, to musi mieć ciebie w składzie. Każdy kolejny finał jest dla ciebie taki sam?
-
Na siedem sezonów w 1. lidze pięć razy byłem w pierwszej czwórce, z czego aż trzy razy awansowałem do ekstraklasy, także to jest naprawdę dobry wynik. Cieszy mnie to, że przez wszystkie te sezony gram w drużynach, które stawiają sobie wysokie cele i udaje im się je realizować. Każdy finał jest inny, ale zawsze towarzyszy mu głód zwycięstwa.
Jak z perspektywy czasu oceniasz związanie się z WKK? Obecnie myślisz już o przyszłości czy raczej odpoczynek?
-
Teraz jest czas na odpoczynek, a jak będzie moja przyszłość? Czas pokaże, na tę chwilę nie mam pojęcia. Bardzo się cieszę, że tu trafiłem. Miałem okazję pracować z najlepszymi trenerami, zaczynając od przygotowania motorycznego i Bartosza Pasternaka, po trenerów prowadzących zespół - Turkiewicza i Potocznego. Myślę, że wszystkim nam, zawodnikom, wyszło na dobre związanie się z WKK.
Teraz w PLK będzie więcej drużyn, może pojawi się szansa powrotu do ekstraklasy?
-
Zagram tam, gdzie ktoś będzie mnie chciał.
Mieliście wielu bardzo młodych zawodników w składzie, czy już w kolejnym sezonie będą gotowi, by pełnić ważniejsze role w swoich zespołach?
-
Uważam, że już w tym sezonie pełnili bardzo ważną rolę i na pewno to doświadczenie z tego sezonu będzie im pomagać w kolejnych. Wielu z nich zrobiło naprawdę duży postęp przez ten sezon, jak Grzeliński, Koelner, Trojan, czy młodziutki Igor Wadowski. Muszą dalej ciężko pracować i stopień po stopniu piąć się w górę, a także podejmować rozważne decyzję związane ze swoją przyszłością.
Byłeś jednym z bardziej doświadczonych zawodników swojej drużyny. Jako starsi gracze czuliście jakąś odpowiedzialność za tych młodszych, jak oni korzystali z waszych wskazówek?
-
Było kilku doświadczonych zawodników, jak Mirosław Łopatka, Rafał Niesobski, bracia Diduszko czy Marcin Kołowca i wszyscy zawsze byli do dyspozycji. Było wiele takich sytuacji, że młodzież korzystała z naszych rad, co jest normalne. Jak ja miałem 20 lat również podpatrywałem starszych kolegów, którzy chętnie podpowiadali. Stworzyliśmy taką grupę, że chyba każdy czuł się odpowiedzialny za to, co dzieję się wewnątrz zespołu. Motywowaliśmy się wszyscy nawzajem nie patrząc na to, kto jest bardziej, czy też mniej doświadczony.