Spurs roznieśli Thunder! 3:2 dla Ostróg!
San Antonio Spurs odbudowali się po dwóch porażkach w Oklahoma City i w piątym meczu finału Konferencji Zachodniej zdeklasowali Thunder 117:89.
W czwartkowe spotkanie lepiej wkomponowali się przyjezdni, ale prowadzenie 32:26 było ich ostatnim w meczu. San Antonio Spurs zakończyli premierową partię dwoma celnymi rzutami zza łuku i jak się później okazało, był to dla Thunder zwiastun nadciągającego tornada.
Podopieczni Gregga Popovicha nie pozostawili rywalom żadnych złudzeń i triumfowali ostatecznie aż 117:89. Dominacja miejscowych rozpoczęła się już w drugiej kwarcie i trwała praktycznie do ostatniej syreny. Graliśmy po prostu o wiele twardziej - mówił opiekun Spurs.Znaczącym czynnikiem, który wpłynął na tak wysokie zwycięstwo gospodarzy była z pewnością dyspozycja strzelecka. Ostrogi umieściły w koszu aż 39 na 76 oddanych rzutów z gry (13/26 za 3), a ponadto wygrały również rywalizację pod tablicami i to w okazałym stosunku 48-35.
Po dwóch słabszych spotkaniach, znów o swojej olbrzymiej wartości przypomniał Tim Duncan. The Big Fundamental uzbierał tym razem 22 punkty i 12 zbiórek, a po 14 oczek zgromadzili Tony Parker oraz Kawhi Leonard.
Na słowa uznana świetną postawą zapracował sobie również Manu Ginobili. Argentyńczyk w zaledwie 22 minuty skompletował 19 punktów i 6 asyst, a słów uznania nie szczędził mu nawet szkoleniowiec rywali: - To przyszły członek Hall of Fame. Jest dobry i ponadczasowy. Emanuje wielką energią, gra twardo - mówił Brooks.
W szeregach Thunder zabrakło wsparcia Serge'a Ibaki. Podkoszowy trafił tym razem tylko 3 na 10 oddanych rzutów z pola i zanotował zaledwie dwie zbiórki. 25 punktów miał najskuteczniejszy po stronie przegranych, Kevin Durant. 21 oczek i 7 asyst zapisał przy swoim nazwisku natomiast bohater czwartego meczu serii - Russell Westbrook.
Jak na razie w finałowej rywalizacji decydującym czynnikiem jest przewaga własnego parkietu. Spurs dopełnili dzieła, obronili AT&T Center po raz trzeci i do Chesapeake Energy Arena wybiorą się zdecydowanie mniej obciążeni psychicznie niż miejscowi Thunder. - To jest najbardziej zwariowana seria, w jakiej brałem udział - nie ma wątpliwości Tim Duncan. Szósty mecz serii już w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 2:30 czasu polskiego.
San Antonio Spurs - Oklahoma City Thunder 117:89 (32:32, 33:23, 29:19, 23:15)
(Duncan 22, Ginobili 19, Green 14, Leonard 14 - Durant 25, Westbrook 21, Jackson 11)
Stan rywalizacji: 3:2 dla San Antonio Spurs
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
-
pepsiBKS Zgłoś komentarz
ligi. trochę to przypomina ubiegłoroczne finały z meczów 2-5, które emocji przyniosły jak na lekarstwo. zabawne jednak, że piszę to akurat przed meczem, w którym OKC (którym kibicuję) będzie gospodarzem - nie chcę przełamania akurat w tym spotkaniu ;) na razie wygląda to jednak tak, że pojedynki rozstrzygają się w down-town - albo Green i Gino trafiają na potęgę i Spurs wygrywa, albo nie i wtedy wygrywa OKC. Durant, Westbrook i Jackson wczoraj na 50 proc., ale co z tego, skoro całe SAS na ponad 50? w asystach niewielka przewaga SAS, za to odwróciła się tablica i tu jest sukces gospodarzy. zabrakło Ibaki, Oklahomie nie chodziły trójki (już nawet pomijam te przestrzelone w garbage time) i efekt widzimy w wyniku. -
Pruchin Zgłoś komentarz
Co się dzieje z Thunder na wyjazdach? Przeglądam statystyki i nie wierzę! Pozdrawiam fanów NBA! -
Barteq Zgłoś komentarz
na 4-2 dla Miami i powtórkę z przed roku (nie mniej emocjonującą i nawet trudniejszą dla zespołu z South Beach).I love this Game! Peace. P.S. Jeżeli chodzi o 'podtrzymywanie' wyniku w 2 i połowie 3 kwart,nie ma lepszej drużyny w całej lidze niż właśnie drużna z AT&T Center.Szacunek!