Punkt widzenia zależy od... - rozmowa z Łukaszem Koszarkiem, kapitanem Stelmetu Zielona Góra

Wyjątkowo nerwowo jest podczas tegorocznych finałów Tauron Basket Ligi. - Obie drużyny bardzo chcą wygrać, więc wiadomo, że ta atmosfera się udziela dwóm zespołom - mówi Łukasz Koszarek.

Karol Wasiek: Czy atmosfera finałów nie jest trochę za gorąca? Nie za dużo jest takich przepychanek poza sportowych? Jak to widzisz z perspektywy boiska?

Łukasz Koszarek: Trzeba zdać sobie sprawę z faktu, że to są mecze finałowe i emocje są na najwyższym możliwym poziomie. Obie drużyny bardzo chcą wygrać, więc wiadomo, że ta atmosfera się udziela dwóm zespołom. Myślę, że to normalna część finałów.

[ad=rectangle]

A będzie dążyć do tego, żeby nieco tę atmosferę uspokoić na własnym parkiecie?

- Trzeba powiedzieć, że na parkiecie przede wszystkim chcemy grać w koszykówkę. Tylko i wyłącznie! Nie chcemy niczego innego. Wierzymy, że nasza publiczność doda nam energii i będziemy jeszcze bardziej skoncentrowani na zadaniu, które mamy do wykonania.

Część zawodników PGE Turowa mówi wprost - Stelmet nie wytrzymuje presji i że w trudnych momentach za dużo uwagi skupiacie na sędziach. Faktycznie tak jest?

- Czy ja wiem? W drugim spotkaniu w ogóle nie rozmawialiśmy z sędziami, mimo że nie graliśmy rewelacyjnego meczu. Jest takie dobre powiedzenie: Punkt widzenia zależy od... punktu siedzenia. Każdy ma swoją opinię i każdy może sobie ją wyrażać.

Koszarek: Trzecie spotkanie jest kluczowe
Koszarek: Trzecie spotkanie jest kluczowe

Można na przestrzeni dwóch, trzech dni coś zmienić w grze?

- Raczej decydują niuanse, aczkolwiek jak pokazują play-offy w lidze NBA, gdzie w jednej serii drużyna, która przegrała 20 punktami potrafi się tak zmienić, że dwa dni później to ona wygrywa taką różnicą. Prawda jest taka, że każdy mecz jest inny i może skończyć się różnym wynikiem.

A to nie jest tak, że to trzecie spotkanie jest dla was kluczowe?

- Nic jeszcze nie jest przegrane. Jest 0:2, ale gra się do czterech zwycięstw. To nie jest seria do trzech wygranych. Trzeba więc walczyć do samego końca. Mam nadzieję, że czeka nas jeszcze kilka spotkań w tej serii..

Będzie siedem meczów w tej serii?

- Zobaczymy. Na tę chwilę bardzo ważnym meczem jest spotkanie wtorkowe we własnej hali. Zwycięstwo jest nam bardzo potrzebne, żeby przedłużyć tę rywalizację.

Bardzo liczycie na swoich kibiców w tym trzecim spotkaniu?

- Stoimy pod ścianą, ale liczymy, że 5 tysięcy kibiców przyjdzie i nas poniesie do jeszcze lepszej gry i dzięki temu uda się odnieść zwycięstwo.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: