Adam Hrycaniuk: Do Zgorzelca jedziemy z głową do góry, nie mamy nic do stracenia

Czy PGE Turów już w niedzielę będzie mógł cieszyć się z mistrzostwa Polski? Zgorzelczanie w finałowej serii prowadzą 3:1, choć Stelmet z pewnością w piątym spotkaniu łatwo skóry nie sprzeda.

Dawid Borek
Dawid Borek

Podopieczni Miodraga Rajkovicia w czwartek zrobili milowy krok do złotego medalu, pokonując grający we własnej hali Stelmet 81:75. - Złamał nas Turów albo my sami siebie złamaliśmy. Popełniliśmy kilka błędnych decyzji i to zaważyło o wyniku. Myślę, że w tym meczu graliśmy dobrze w obronie, szczególnie przez trzy i pół kwarty. Wtedy spotkanie było na styku. Szkoda, że po drodze zrobiliśmy jeden czy dwa błędy za dużo i Turów to wykorzystał - skomentował Adam Hrycaniuk, który w czwartym spotkaniu finałowym zagrał słabo, zdobywając zaledwie dwa punkty.

Choć PGE Turów w decydującej batalii prowadzi 3:1, zielonogórzanie przekonują, że w Zgorzelcu będą chcieli przedłużyć swoje szanse na obronę wywalczonego przed rokiem mistrzostwa Polski. - Sytuacja byłaby ekstremalnie trudna, gdyby było 1:4. Nie jest tak, jakbyśmy chcieli - jest 1:3 i nie możemy się załamywać. Jedziemy do Zgorzelca i będziemy walczyć, robić wszystko, by przedłużyć tę serię. Oczywiście, że się nie poddajemy. Jedziemy z głową do góry, nic nie mamy do stracenia - dodał środkowy Stelmetu Zielona Góra.

Piąty pojedynek finałowy odbędzie się w niedzielę w Zgorzelcu. Początek meczu o godzinie 20:00.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×