W pamiętnym spotkaniu znacznie niżej notowana Alta Gestion była bardzo blisko pokonania słynnej Barcelony. Ostatecznie to goście zwyciężyli 88-81, lecz dwa punkty wydarli w ostatnich akcjach meczu. Po stronie drużyny z Fuenlabrady jak zwykle świetne zawody zagrał Brad Oleson, który rzucił 22 punkty. Drugim strzelcem zespołu okazał się zaś być ten, który do Alty dołączył zaledwie dwa dni wcześniej - Nikoloz Tskitishvili.
Tuż po zakończeniu meczu do 25-letniego Gruzina ustawiła się kolejka dziennikarzy hiszpańskich, zaś sam zainteresowany cierpliwie odpowiadał na pytania. - Szczerze powiedziawszy, zdaję sobie sprawę, że był to jeden z moich lepszych debiutów w karierze. Tak naprawdę chyba nigdy nie miałem tak dobrego pierwszego występu w jakimkolwiek zespole- stwierdził Tskitishvili, który poza 21 oczkami zebrał również 5 piłek oraz dwukrotnie zablokował rywala. Chwilę później koszykarz dodał jednak: - Aczkolwiek co z tego, że ja zagrałem dobre zawody? Zamieniłbym to na wygraną w tym spotkaniu. Jestem przecież członkiem zespołu i szczerze mówię - będę bardziej szczęśliwy kiedy będziemy zwyciężać, nie zwracając uwagi na moje indywidualne statystyki.
Co ciekawe, mierzący 212 cm wzrostu zawodnik zdecydowaną większość swoich punktów rzucił stojąc za linią 6,25 metra. Na siedem takich rzutów, sześć znalazło drogę do kosza. Tym samym, Tskitishvili po raz kolejny potwierdził, iż ustawiając go na boisku, trener nie powinien patrzeć tylko na wzrost, lecz wziąć pod uwagę przyzwyczajenia, wyszkolenie i praktyczne umiejętności. - Spodziewałem się, że zostanę zapytany o te trójki. Cóż, po prostu mi siedziało (śmiech) - powiedział Gruzin, zaraz potem dodając: - Muszę jednak stwierdzić, że ja przez całą swoją karierę walczę z tym stereotypem. Przecież nie zawsze wysoki koszykarz musi grać jako środkowy. Na Bałkanach zdarzają się zawodnicy mający dwa metry i więcej, którzy rozgrywają, a i w całej Europie nie brakuje również centrów, którzy nie mają nawet dwóch metrów. Ja zawsze grałem bardziej jako skrzydłowy, niż środkowy - wyjaśnił 25-latek.
Warto dodać, iż Tskitishvili został zauważony przez skautów już w wieku siedemnastu lat. Mając ich osiemnaście, podpisał kontrakt z włoskim zespołem Benetton Treviso. W roku 2002 zaś rozpoczął się amerykański etap kariery wysokiego gracza. Mianowicie, związał się z jedną z ekip NBA - Denver Nuggets. - Myślę, że powiedzieć, że trafiłem do NBA zbyt wcześnie jest dużą przesadą. Aczkolwiek nie ma co ukrywać, że przed przenosinami za Ocean Atlantycki ani w Slovanie Lublana, ani w Benettonie nie byłem kluczową postacią - przyznał koszykarz. - Wierzę jednak, że nie zmarnowałem ani jednego dnia z tamtego okresu i każdy etap mojej kariery pomógł mi osiągnąć taki poziom, jaki prezentuję obecnie. Po NBA grałem przecież jeszcze we Włoszech, a także w hiszpańskim Cajasolu i te dwa sezony również mnie w jakiś sposób ukształtowały. Teraz zaś, broniąc barw Alty zamierzam udowodnić swoją przydatność i pokazać, że zdobyte doświadczenia procentują. Nie bez kozery przecież Denver poświęciło dla mnie 5. numer draftu - zakończył Gruzin, który na parkietach najlepszej ligi świata nigdy przeciętnie nie notował więcej niż 4 punkty oraz 2,5 zbiórki na mecz. Wyjątkiem są dwa występy w Minnesocie Timberwolves (13,5 punktu oraz 5,5 zbiórki), lecz owe dwa spotkania rozgrywane były jako ostatnie w sezonie regularnym i "Leśne Wilki" nie były już w stanie zmienić swojej pozycji przed fazą play-off.