Gra w kadrze, to moje marzenie! - rozmowa z byłą koszykarką UTEX ROW Rybnik Jią Perkins

- Tak, to marzenia każdego sportowca! Mistrzostwa Świata czy Igrzyska Olimpijskie to takie wydarzenia, w których każdy sportowiec chce wziąć udział - mówi byłą już gwiazda UTEX ROW Rybnik Jia Perkins. Amerykanka po sześciu spotkaniach w drużynie ze Śląska rozwiązała umowę na mocy porozumienia stron. Teraz do stycznia zawodniczka chce spędzić czas w USA, by później ponownie znaleźć zespół w Europie.

Krzysztof Kaczmarczyk: Od kiedy zaczęła się twoja przygoda z koszykówką?

Jia Perkins: Pochodzę ze sportowej rodziny, mój ojciec również uprawiał tą dyscyplinę sportu. W domu od najmłodszych grywałam w basket. Przed domem mieliśmy kosz, a moim sparingpartnerem był brat. Koszykówka to jednak nie jedyne czym się zajmowałam. Od czwartego roku życia trenowałam piłkę nożną. Dopiero w collegu musiałam wybrać pomiędzy koszykówką a piłką nożną. Wybrałam koszykówkę i nie narzekam.

Na ostatnim roku w college Texas Tech zaszłaś w ciążę. Czy był to dla Ciebie jakiś problem? Czy mogło to przeszkodzić w karierze sportowe?

- Było to prawdziwe wyzwanie dla mnie. Ostatni rok w collegu i ciąża to naprawdę sporo, ponieważ jest to najważniejszy rok w życiu początkującego sportowca. Miałam przecież wtedy przed sobą draft. Na początku trzymałam to wszystko w tajemnicy i do czwartego miesiąca grałam. Później z wiadomych względów musiałam zrobić sobie przerwę i myślałam, że już w tamtym roku nie zagram. Jak się okazało, pomimo ciąży, zostałam wybrana z 37 numerem do draftu przez Charlotte Sting i miałam przed sobą grę w WNBA.

Czy ktoś pomagał Ci w tym trudnym okresie?

- W tym czasie mogła polegać na rodzinie. To z nimi zostawiałam córkę gdy grałam w Charlotte. Pomocna była mi również przerwa na Igrzyska Olimpijskie, gdyż rozgrywki wtedy były zawieszone.

Jak wspominasz debiut w lidze WNBA?

- Ogromne przeżycie. Zawodniczki w WNBA to zupełnie coś innego niż ligi uczelniane i akademickie. Rywalki były zdecydowanie wyższe, zdecydowanie szybsze, zdecydowanie lepsze. Po za tym czułam ogromy respekt przed zawodniczkami, bo miałam możliwość gry w jednym zespole z prawdziwymi legendami żeńskiej koszykówki jak Dawn Staley. Do końca nie zapomnę pierwszego wejścia na parkiet. Zanotowałam przechwyt, pobiegłam do kontry i zostałam sfaulowana. Wykorzystałam jeden z dwóch rzutów wolnych i później było już z górki.

Ostatni sezon, spędzony w Chicago Sky, był najlepszy w twoim wykonaniu pod względem indywidualnym. Nie pomogło to jednak drużynie w wywalczeniu awansu do play off.

- Tak, poprzedni sezon był dla mnie bardzo udany. Był zdecydowanie najlepszym w mojej karierze. Niestety to nie pomogło mojemu zespołowi w wywalczeniu awansu do play off. Wygrywaliśmy pojedyncze spotkania z bardzo dobrymi zespołami, z czego należy się cieszyć. Szkoda że nie graliśmy przed przerwą na Igrzyska Olimpijskie w Pekinie tak jak po niej, ale przyczyną tego było liczne kontuzje w naszej drużynie, m.in. Dominique Canty miała kontuzję kolana.

Poprzedni sezon spędziłaś w Izraelu. Możesz w jakiś sposób porównać tamtejszą ligę i polską?

- Obie ligi są naprawdę dobre. W Polsce występują wszystkie najlepsze polskie zawodniczki, co z pewnością podnosi poziom ligi. Ale nie tylko, gdyż grają tutaj również bardzo dobre zawodniczki zagraniczne. Pierwszy raz w życiu mogłam zagrać przeciwko Dominique Canty czy Chamique Holdsclaw. Nie mogę jednak porównać całych lig, gdyż trochę za krótko byłam tutaj w Polsce.

Miałaś jakieś problemy z zaaklimatyzowaniem się w Polsce?

- Raczej nie. Prawdziwym wyzwaniem było dla mnie opanowanie prowadzenia auta z manualną skrzynią biegów. Nauczyłam się jednak tej sztuki i teraz nie mam już żadnych problemów z prowadzeniem takiego samochodu. Nie za bardzo mogłam jednak skorzystać z tego handicapu, gdyż spędziłam mało czasu w Rybniku podczas mojego pobytu w Polsce i za bardzo nie wiedziałam, gdzie mogę jeździć.

Masz jeszcze zamiar wrócić w tym sezonie do Europy? Być może do Polski?

- Będę chciała wrócić do Europy w styczniu. Teraz zespoły są już praktycznie skompletowane i trudno było by się na szybko gdzieś załapać. No chyba, że gdzieś kogoś zwolnią i zwolni się miejsce, ale to wszystko na pewno dopiero od stycznia. Co do powrotu do Polski. Myślę, że gdyby nadeszła konkretna propozycja to z pewnością bym ją rozważyła. W Rybniku było naprawdę w porządku. Koleżanki z drużyny były ok. Również bardzo polubiłam trenera i chcę tutaj wyjaśnić, że nie doszło na żadnych rękoczynów! Bo słyszałam, że wyjeżdżam z powodu pobicia. Nic z tych rzeczy, ktoś wymyślił sobie taką plotkę i nie chcę nawet mówić, kim dla mnie taka osoba jest.

Dlaczego zatem opuściłaś drużynę z Rybnik?

- Na jednym z treningów spotkałam się z władzami klubu. Doszło do rozmów, na którym zostały podjęte takie, a nie inne decyzje i rozstajemy się w zgodzie. Tak jak już powiedziałam wcześniej, żadne dziwne plotki o jakichś bijatykach są wyssane z palca.

Nie jesteś zmęczona takim całorocznym graniem? Najpierw życie na walizkach w WNBA, a później długi sezon w Europie?

- Poprzedni rok był pierwszym takim dla mnie, w którym rozegrałam cały sezon w WNBA i w Europie, i później znowu w WNBA. Myślę, że będę tak praktykować przez tak długi okres, na jaki pozwoli mi zdrowie. Mam 26 lat, a koszykówka jest moją pracą i staram się korzystać jak tylko mogę. Na razie nie odczuwam zmęczenia i będę się starała robić to jak najdłużej. Mam nadzieję, że pojawi się jakaś propozycja i od stycznia wrócę do gry.

Jaka jest różnica według Ciebie pomiędzy koszykówką w lidze WNBA a w Europie?

- W Europie jest zdecydowanie większa finezja gry. W WNBA gra jest dużo bardziej kontaktowa. Sędziowie w USA pozwalają na zdecydowanie większy kontakt zawodniczkom, szczególnie tym podkoszowym. Tutaj w Europie sędziowie są bardzo wyczuleni właśnie na ten styl gry. Patrzy się, żeby gra była czysta i żeby nie dochodziło do żadnych spięć. Zawodniczki nie mogą tak do końca pokazać wszystkich swoich walorów i Umiejętności.

Czego oczekujesz po kolejnym sezonie w WNBA?

- Mam kontrakt ważny do 2010 roku z Chicago Sky. W przyszłym sezonie po raz pierwszy chcę zagrać w fazie play off. Chcemy robić progresję wyniku, dlatego awans do play off jest naszym obowiązkiem. Bardzo podoba mi się w Chicago i mam nadzieję, że po wygaśnięciu obecnego kontraktu zostanę nadal w Sky. Tworzymy zgrany team. W drużynie panuje znakomita atmosfera, a pomiędzy nami nie ma żadnych konfliktów. Wszystkie razem znakomicie się dogadujemy i tworzymy jedność.

Jia Perkins w kadrze USA?

- Tak, to marzenia każdego sportowca! Mistrzostwa Świata czy Igrzyska Olimpijskie to takie wydarzenia, w których każdy sportowiec chce wziąć udział. Tym bardziej w takim kraju jak USA, i w takiej dyscyplinie jak koszykówka. Wiadomo jak bardzo jest ona tutaj popularna i jak ogromne szanse są zawsze na najwyższe laury. Wiąże się z tym oczywiście presja i wyzwanie, jednak mi to nie przeszkadza. Chciałabym wystąpić w kadrze USA z pewnością!

Komentarze (0)