Choć dzisiaj mało kto o tym pamięta, Maciej Raczyński ma w swoim dorobku złoty medal mistrzostw Polski. W lecie 2002 roku młody koszykarz był członkiem drużyny rezerw Anwilu Włocławek, lecz Andrej Urlep uznał, że zawodnik ma na tyle duży potencjał, by trenować z seniorami. Tym samym 19-letni wówczas Raczyński dołączył do pierwszej drużyny, która w czerwcu 2003 roku sięgnęła po złoto.
[ad=rectangle]
Ogółem, 30-letni zawodnik spędził we Włocławku dotychczas trzy sezony (2002-2004 i 2007/2008) rozgrywając w tym czasie 12 spotkań w barwach Anwilu.
- Urodziłem się w tym mieście, w tym klubie stawiałem pierwsze kroki w dorosłej koszykówce 12 lat temu. Naprawdę to dla mnie wzruszająca chwila móc wrócić do Włocławka. Jestem bardzo zadowolony, że doszliśmy do porozumienia z klubem w sprawie rocznego kontraktu - mówi Raczyński.
30-letni rzucający ma uzupełnić grono polskich zawodników w zespole. Obecnie w Anwilu jest siedmiu graczy z naszego kraju, a do drużyny dołączy jeszcze przynajmniej jeden Polak. Razem z Raczyńskim natomiast będzie trzech włocławian w składzie. Poza nim jeszcze dwaj juniorzy: Bartosz Jankowski i Adrian Warszawski.
[i]
- Powrót w strony rodzinne to dla mnie wielka sprawa. Nie ma nic piękniejszego niż gra dla klubu, który jest najbliższy sercu. Cieszę się, że będę walczył o swoje minuty w zespole, z którym się utożsamiam i myślę, że swoim zaangażowaniem oraz ambicją udowodnię, że zasługuję na miejsce w zespole i że decyzja o zatrudnieniu mnie ma sens[/i] - dodaje Raczyński.
Leworęczny gracz to rzucający obrońca i na takiej pozycji widzi go trener Mariusz Niedbalski. - Sądzę, że nowy szkoleniowiec zbuduje ciekawy zespół, którego gra będzie podobała się fanom i myślę również, że ja też odnajdę swoje miejsce i rolę w drużynie - nie kryje nadziei zawodnik.
Co ciekawe, Raczyński trenował z Anwilem przed sezonem 2013/2014, ale wówczas serbski szkoleniowiec Milija Bogicević uznał, że nie chce włocławianina w zespole. Tym samym koszykarz ostatecznie trafił do AZS Koszalin. Pod koniec sezonu słychać było chichot losu, który sprawił, że z powodu kontuzji Rottweilery kończyły rozgrywki grając siedmioma zawodnikami...
- Rok temu było naprawdę blisko bym wrócił do Włocławka. Trenowałem z drużyną, ale ostatecznie trener Bogicević zadecydował, że nie widzi mnie w składzie budowanego przez siebie Anwilu. To zbiegło się z propozycją z Koszalina i właściwie sprawa była jasna. Teraz jednak wróciłem do domu i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy - kończy Raczyński.
[b][urlz=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/urlz][/b]