Spotkanie lepiej otworzyli przyjezdni, którzy za sprawą Juliena Millsa prowadzili 4:1. Gospodarzy do nieco lepszej gry poderwał jednak Demetric Bennett. Po skutecznej akcji zza linii 6,25 m, miejscowi prowadzili 11:8. Z biegiem czasu gospodarze tę przewagę powiększali. Było to możliwe dzięki skutecznej obronie. Goście grali natomiast chaotycznie, tracąc przy tym sporo piłek. Czarni przeważali także na desce. Jedynym mankamentem podopiecznych trenera Gaspara Okorna były dość często popełniane faule. Po 10 minutach gry miejscowi prowadzili już 22:10.
Na początku drugiej kwarty, swoje pierwsze punkty, po kilku wcześniejszych nieudanych akcjach, zdobył Jay Straight. Błyskawicznie jednak na to zagranie odpowiedział Mills. Przez kilka kolejnych minut walka toczyła się niemalże kosz za kosz, jednak przez cały czas to gospodarze dysponowali zapasem kilkunastu "oczek". Czarni oddawali sporą ilość rzutów z dystansu, jednak dochodziły one celu tylko sporadycznie. Więcej punktów przynosiły miejscowym akcje podkoszowe. Na 3 minuty do zakończenia pierwszej połowy spotkania, swoich kolegów do większego wysiłku starał się jeszcze poderwać Paweł Kikowski. W ślady swojego partnera z drużyny poszedł Dawid Przybyszewski. Dzięki zagraniom tych graczy, Kotwica zdołała zniwelować straty do zaledwie 6 "oczek" (32:26).
Po zmianie stron już w pierwszej akcji skutecznym rzutem 3-punktowym popisał się Straight. Chwilę potem jednak goście ponownie rzucili się do ataku. Kiedy "trójkę" trafił Brandon Crone, kołobrzeska ekipa przegrywała zaledwie 3 "oczkami". Przez cały czas jednak przyjezdni mieli spore problemy na desce. W tym elemencie wyraźnie ustępowali swoim rywalom. Warto dodać, że Czarni zbierali sporą ilość piłek w ataku. Podopieczni trenera Okorna grali jednak bardzo nieskutecznie, przez co ich przewaga przez cały czas oscylowała w graniach zaledwie kilku "oczek". Kiedy na nieco ponad 4 minuty do zakończenia trzeciej partii meczu, celny 2-punktowy rzut oddał Drew Naymick, goście doprowadzili do remisu (39:39). W szeregach miejscowych grę starał się ciągnąć jedynie Mantas Cesnauskis, który dwukrotnie popisał się skutecznym rzutem zza linii 6,25m. Po stronie rywala natomiast świetnie spisywał się Kevin Hamilton. Przed ostatnią częścią meczu Czarni przegrywali różnicą 2 punktów (47:49).
Pierwsze minuty czwartej kwarty przebiegały dość wyrównanie. Po stronie gospodarzy wreszcie przebudził się Straight. W szeregach przyjezdnych natomiast podobnie stało się z dotychczasowym liderem Kotwicy - J.Millsem. Jednak w pojedynku strzeleckim pomiędzy tymi zawodnikami nieco lepiej spisywał się rozgrywający drużyny ze Słupska. Na 3 minuty do zakończenia meczu Straight rzucił ważne punkty zza linii 6,25m. Chwilę potem kolejne 3 "oczka" dołożył Bennett, po których to gospodarze prowadzili różnicą 5 "oczek". Tego prowadzenia nie oddali już do końca spotkania. Ostatecznie Czarni wygrali cały mecz 66:62.
Kołobrzeżanie fatalnie zaprezentowali się w rzutach z dystansu. W całym spotkaniu zza linii 6,25m trafili zaledwie 3 "trójki". Podopieczni trenera Sebastiana Machowskiego szczególnie w pierwszej połowie nie najlepiej wypadli także w walce na desce. Te czynniki w znacznym stopniu przyczyniły się do trzeciej porażki kołobrzeskiego klubu w sezonie.
Energa Czarni Słupsk - Kotwica Kołobrzeg 66:62 (22:10, 10:16, 15:23, 19:13)
Energa Czarni: Jay Straight 18, Mantas Cesnaukis 14, Demetric Bennett 12, Jack Ingram 8, Rolando Howell 6, Paweł Leończyk 4, Marcin Dutkiewicz 4, Marcin Sroka 0
Kotwica: Julien Mills 13, Drew Naymick 12, Kevin Hamilton 10, Dawid Przybyszewski 8, Sefton Barrett 6, Paweł Kikowski 6, Brandon Crone 4, Piotr Stelmach 2, Tomasz Cielebąk 1