Mateusz Zborowski: Na kłopoty Robert Skibniewski?
Robert Skibniewski: Ja już mówiłem, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Trenerzy uznali, że mogę pomóc drużynie więc zadzwonili po mnie. Przeprowadziliśmy kilka rozmów i oto jestem.
Jak wygląda atmosfera w drużynie, treningi pod okiem Mike'a Taylora? Ciężko jest?
- Tak! Zaczęliśmy z wysokiego "C" i bardzo ciężko pracujemy. Przyjeżdżając miałem pewne braki kondycyjne, ale przy takich treningach bardzo szybko to nadrobię. Treningi są bardzo urozmaicone. Przyswajamy dużo nowych rzeczy i informacji, także to też jest dla nas bardzo ciekawym doświadczeniem. Mam nadzieję, że to zaprocentuje. Niebawem dołączą do nas Przemek Karnowski i Olek Czyż i skład się już zamknie. A co do atmosfery, to jest bardzo fajna. Ci zawodnicy, którzy się tutaj znaleźli to wiedzą o co grają i rozumiemy się znakomicie.
[ad=rectangle]
Na twojej pozycji jest jeszcze Kamil Łączyński i Tomasz Śnieg, ale chyba taka rywalizacja może wyjść na dobre całej waszej trójce?
- Ja bym nawet powiedział, że to ja jestem konkurentem dla nich, bo generalnie oni znaleźli się od początku na liście, a ja zostałem dowołany. To ja muszę walczyć z nimi, a nie oni ze mną. A tak poważnie to rywalizacja w sportach zespołowych jest jak najbardziej wskazana. Jeżeli komuś się to nie podoba może podnieść rękę, wstać i wyjść. Każdy z nas chce grać w kadrze, wziąć udział w eliminacjach i oczywiście awansować na mistrzostwa Europy.
Nie masz wrażenia, że jednak trenerzy zasugerowali się tym, że twoje doświadczenie może być bezcenne. Grałeś na trzech EuroBasketach i można powiedzieć, że z niejednego pieca chleb jadłeś...
- Myślę, że może to być jakimś czynnikiem. O to trzeba zapytać trenerów. Ja jestem taką osobą, że jeśli tylko mogę pomóc, to robię to. Jeśli będę miał grać, to będę grał. Jeśli trener będzie miał dla mnie inną rolę, to będę starał się ją wykonać najlepiej jak tylko potrafię.
Wszyscy zgodnie przyznajecie, że treningi u Taylora są ciężkie, ale chyba ta amerykańska ręka na pozycji pierwszego trenera to nowy, ale dobry kierunek?
- Bardzo dobry, ponieważ jest pozytywny. Oczywiście popełniamy błędy, ale każdego dnia mamy meetingi i sesje wideo z poprzednich treningów i staramy się wyciągać wnioski i następnego dnia nie popełniać już tych samych błędów. Atmosfera jest naprawdę fantastyczna, wszyscy trzymamy się razem. Trener Taylor w pierwszym dniu wprowadził bardzo jasne zasady. Powiedział nam czego będzie wymagał i jak to będzie wyglądało. Mamy dokładny plan dnia, a każdy trening jest zaplanowany z dbałością o najmniejsze szczegóły. Jest bardzo profesjonalnie. W porównaniu z ubiegłymi latami niebo a ziemia.
[b]
Jeśli już mówimy o treningach czysto koszykarskich czuć rękę, która na co dzień pracuje blisko NBA? Wprowadza jakieś nowinki, z którymi się wcześniej nie spotkałeś?[/b]
- Myślę, że nie. Ja się generalnie interesuję koszykówką czy to tą za oceanem czy europejską i większość rzeczy znam. Robimy dużo rzeczy amerykańskich z D-League czy NBA. Trener wprowadza metody Boston Celtics, ale wiadomo, że nie będziemy takimi wykonawcami jak drużyna z NBA, ale dajemy z siebie wszystko i wygląda to coraz lepiej. Poza tym trener Taylor spędził kilka lat w Europie i wie na czym polega europejski basket. Bronimy zgodnie z zasadami FIBA, a nie amerykańskimi. To jest dla nas bardzo ciekawe doświadczenie.
Chemia chyba w drużynie jest świetna. Wyglądacie jak jedna, wielka rodzina.
- No tak. Jak już powiedziałem na początku są tutaj ludzie, którzy chcą grać w tej kadrze. Wszyscy dziennikarze czy kibice zastanawiają się kogo nie ma w drużynie. Rok temu ci gracze byli i wiemy jak to wyglądało. W tym roku są zawodnicy, którzy zostawią serce na parkiecie i chcą się podporządkować drużynie. Wiedzą, że nie jest ważny napis z tyłu koszulki, ale ten z przodu.
Jesteś jednym z najbardziej doświadczonych ludzi na tym zgrupowaniu. Czy tacy gracze jak ty czy Adam Hrycaniuk czujecie większą odpowiedzialność za całą grupę?
- Nie jeszcze nie. Ja myślę, że to w późniejszym czasie zostanie zweryfikowane. Póki co staramy się przetrwać treningi, bo do najłatwiejszych nie należą. Jest ogromna intensywność i bardzo dużo biegamy. I przede wszystkim słuchamy, bo trener Taylor wraz z asystentami przekazuje nam bardzo dużo informacji. Są świetnie przygotowani i mam nadzieję, że wyjdzie nam to wszystkim na dobre i awansujemy na EuroBasket.
Trener Taylor pracował jako asystent w reprezentacji Czech więc chyba Czechów macie doskonale rozpracowanych przed pierwszym meczem?
- To nie ma znaczenia z kim gramy. Chodzi o to żeby zweryfikować wszystko to nad czym pracujemy na treningach. Później przeanalizujemy to wszystko żebyśmy byli gotowi na te najważniejsze dla nas mecze.
[b][urlz=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/urlz][/b]