Czwarta porażka z rzędu zielonogórzan - relacja z meczu Intermarche Zastal Zielona Góra - BIG STAR Tychy

Podopieczni Tomasza Herkta do pierwszej połowy dzielnie stawiali czoła drużynie ze Śląska. Później to tyszanie przejęli inicjatywę, prowadząc w czwartej kwarcie nawet 23-punktami (62:39).

Pierwsze minuty spotkania były wyrównane - po "trójce" Pawła Wiekiery na tablicy świetlnej widniał rezultat 5:5. Następnie dobry moment miał rozgrywający tyszan, Łukasz Pacocha, który dzięki dwóm celnym trafieniom zza linii 6,25, wyprowadził swój zespół na 6-punktowe prowadzenie (7:13). Zielonogórzanie jednak nie stracili dystansu do przeciwnika i wynik znów wahał się na granicy remisu. Ekipa Zastalu minimalną przewagę osiągnęła, gdy celnie przymierzył za dwa Wiekiera (14:13). Koszykarze BIG STAR-u odpowiedzieli, ale długo nie cieszyli się z 1-punktowej przewagi, gdyż wspaniałą akcją popisał się Łukasz Wiśniewski. Gracz zielonogórskiej drużyny wykazał się przede wszystkim sprytem - minął obrońcę ekipy przeciwnej, po czym wykonał efektowny wsad, mimo, że kosz rywala był pilnowany przez zawodnika tyskiego zespołu. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się rezultatem 16:16.

Drugie dziesięć minut spotkania toczyło się w ferworze zaciętej rywalizacji. Żaden z teamów nie ustępował, co miało przełożenie na wynik - 22:22 w połowie drugiej odsłony. Od tego momentu oba zespoły zdobyły po cztery punkty, a pierwsza połowa zakończyła się przy wyniku 26:26.

Przełomowa dla losów spotkania była trzecia kwarta. Po wyrównanych pierwszej i drugiej odsłonie, na parkiecie wreszcie widoczna była zdecydowana przewaga jednej z drużyn. W tej części potyczki, to ekipa z Tych pokazała, że jest lepiej dysponowana. Podopieczni Tomasza Służałka po "dwójce" Tomasza Bzdyry objęli prowadzenie 5-punktowe (33:28). Od tego czasu tyszanie zaczęli powiększać swoją przewagę, a Zastal wobec dobrej gry BIG STAR-u mógł czuć się bezradny. Na trzy minuty przed końcem trzeciej "ćwiartki" za trzy trafił Piotr Pustelnik i odległość, jaka dzieliła oba zespoły wynosiła już 10 "oczek" (30:40).

W ostatniej odsłonie "Zastalowcy" nie przeszli cudownej metamorfozy, w konsekwencji czego zielonogórska publiczność po raz kolejny opuszczała halę w nietęgich minach. Kiedy do końca konfrontacji pozostawało pięć minut, przewaga przyjezdnych sięgnęła nawet 23 punktów (39:62). I przy tym stanie tyski BIG STAR wyraźnie spuścił z tonu, nie zdobywając już do końca meczu jakichkolwiek "oczek". Podopieczni Tomasza Herkta mogli już tylko niwelować straty, aby rozmiary porażki były jak najmniejsze. Zastal zdobył 12 punktów z rzędu i ostatecznie mecz zakończył porażką 52:61.

Co w tym spotkaniu było mocną stroną ekipy z Tych? Przede wszystkim rzuty za zza linii 6,25. Tyszanie "trójki" trafiali przy 55-procentowej skuteczności (11 celnych rzutów na 20 prób). Z kolei zielonogórzanom ten element gry już nie wychodził (19-procentowa skuteczność - 4 / 21). Ponadto w Zastalu, oprócz Pawła Wiekiery i Łukasza Wiśniewskiego (obaj łącznie zdobyli 32 punkty, czyli więcej niż połowę dorobku całego zespołu), widoczny był brak strzelców. Pozostali zawodnicy zielonogórskiego teamu zdobywali po nie więcej niż 5 "oczek". A jeśli drużyna ma wygrywać, musi punktować przecież cały zespół, a przynajmniej większa jego część.

Intermarche Zastal Zielona Góra - BIG STAR Tychy 51:62 (16:16, 10:10, 8:17, 17:19)

Intermarche Zastal: Wiekiera 22, Wiśniewski 10, M. Wilczek 5, Sarzało 4, Kalinowski 3, Szepczyński 2, Chodkiewicz 2, Rajewicz 2, Taberski 1, Wróbel 0, Ł. Wilczek 0.

BIG STAR: Pacocha 16, Pustelnik 11, Frankowski 10, Bzdyra 9, Kulig 8, Mielczarek 8, Olczak, Zmarlak, Wojsz i Markowicz 0.

Źródło artykułu: